Ładowanie

Obalamy euromity

Unia Europejska nie gryzie
Zapraszam

Euromit nr 20 – Innym wolno więcej w kwestii praworządności

Niemiecki Trybunał Konstytucyjny

Rządzący starają się nas przekonać, że inne państwa członkowskie Unii Europejskiej nie są ścigane za takie same naruszenia co Polska. Brak dostępu do rzetelnej wiedzy i zakorzenione u wielu Polaków poczucie krzywdy sprawia, iż ludziom o bardziej konserwatywnych poglądach łatwo w to uwierzyć. Szczególnie, gdy jeszcze chodzi o Niemcy, to już w ogóle nie ma miejsca na obiektywizm. Słynne na całą Europę a może i Świat było „Niemcy mnie biją” wykrzyczane przez Jana Marię Rokitę wyprowadzanego z samolotu przez niemiecką policję. Biorąc wszystko pod uwagę, chciałbym bez emocji i uprzedzeń wyjaśnić kwestię rzekomego nierównego traktowania państw członkowskich.

Najpierw zastanówmy się, czy Unia Europejska ma w ogóle prawo karać państwa członkowskie. Artykuł 2 Traktatu o Unii Europejskiej mówi nam na jakich wartościach opiera się UE.

Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.”

Jeśli zaś chodzi o możliwościkarania państw członkowskich pomocny okazuje sięArtykuł 7:

1.   Na uzasadniony wniosek jednej trzeciej Państw Członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada, stanowiąc większością czterech piątych swych członków po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2. Przed dokonaniem takiego stwierdzenia Rada wysłuchuje dane Państwo Członkowskie i, stanowiąc zgodnie z tą samą procedurą, może skierować do niego zalecenia.

Rada regularnie bada, czy powody dokonania takiego stwierdzenia pozostają aktualne.

2.   Rada Europejska, stanowiąc jednomyślnie na wniosek jednej trzeciej Państw Członkowskich lub Komisji Europejskiej i po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić, po wezwaniu Państwa Członkowskiego do przedstawienia swoich uwag, poważne i stałe naruszenie przez to Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2.

3.   Po dokonaniu stwierdzenia na mocy ustępu 2, Rada, stanowiąc większością kwalifikowaną, może zdecydować o zawieszeniu niektórych praw wynikających ze stosowania Traktatów dla tego Państwa Członkowskiego, łącznie z prawem do głosowania przedstawiciela rządu tego Państwa Członkowskiego w Radzie. Rada uwzględnia przy tym możliwe skutki takiego zawieszenia dla praw i obowiązków osób fizycznych i prawnych.

Obowiązki, które ciążą na tym Państwie Członkowskim na mocy Traktatów, pozostają w każdym przypadku wiążące dla tego Państwa.

4.   Rada może następnie, stanowiąc większością kwalifikowaną, zdecydować o zmianie lub uchyleniu środków podjętych na podstawie ustępu 3, w przypadku zmiany sytuacji, która doprowadziła do ich ustanowienia.

5.   Zasady głosowania, które do celów niniejszego artykułu stosuje się do Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej i Rady, określone są w artykule 354 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej”

Wynika z tego, że państwo członkowskie może zostać ukarane po złożonej, przejrzystej i odwracalnej procedurze. Jednocześnie nie ma mowy o usunięciu kraju z Unii Europejskiej jako karze. Jest jednak możliwość odebrania mu praw członka. Można przez to rozumieć pozbawienie głosu w Radzie Europejskiej czy zablokowanie środków z budżetu UE.

Na pewno słyszeliście, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakłada na Polskę kary finansowe za nieprzestrzeganie wyroków. Ich suma wynosi już 556 milionów euro. Takie uprawnienia daje TSUE artykuł 260 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej:

1.   Jeśli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdza, że Państwo Członkowskie uchybiło jednemu z zobowiązań, które na nim ciążą na mocy Traktatów, Państwo to jest zobowiązane podjąć środki, które zapewnią wykonanie wyroku Trybunału.

2.   Jeżeli Komisja uzna, że dane Państwo Członkowskie nie podjęło środków zapewniających wykonanie wyroku Trybunału, może ona wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, po umożliwieniu temu Państwu przedstawienia uwag. Wskazuje ona wysokość ryczałtu lub okresowej kary pieniężnej do zapłacenia przez dane Państwo Członkowskie, jaką uzna za odpowiednią do okoliczności.

Jeżeli Trybunał stwierdza, że dane Państwo Członkowskie nie zastosowało się do jego wyroku, może na nie nałożyć ryczałt lub okresową karę pieniężną.

Procedura ta nie narusza artykułu 259.

3.   Jeżeli Komisja wniesie skargę do Trybunału zgodnie z artykułem 258, uznając, że dane Państwo Członkowskie uchybiło obowiązkowi poinformowania o środkach podjętych w celu transpozycji dyrektywy przyjętej zgodnie z procedurą ustawodawczą, Komisja może, o ile uzna to za właściwe, wskazać kwotę ryczałtu lub okresowej kary pieniężnej do zapłacenia przez dane Państwo, jaką uzna za odpowiednią do okoliczności.

Jeżeli Trybunał stwierdzi, że nastąpiło naruszenie prawa, może nałożyć na dane Państwo Członkowskie ryczałt lub okresową karę pieniężną w wysokości nie przekraczającej kwoty wskazanej przez Komisję. Zobowiązanie do zapłaty staje się skuteczne w terminie określonym w wyroku Trybunału.

Koronnym argumentem PiS-u mającym udowodnić nierówne traktowanie państw członkowskich przez instytucje unijne w zakresie praworządności jest taki, że Trybunał Konstytucyjny Niemiec rzekomo wydał wyrok o wyższości niemieckiej Konstytucji nad prawem unijnym i nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. Decyzja ta jest zdaniem rządzących dowodem na to, że wyroki TSUE nie są niepodważalne a orzeczenie BverfGv ma stanowić wskazówkę dla sądów konstytucyjnych w innych krajach. Jaka jest prawda?

W 2020 roku Niemiecki Trybunał Konstytucyjny (BVerfG) orzekł, że władze państwa złamały prawo nie biorąc udziału w skupie obligacji zrealizowanym w 2015 roku przez Europejski Bank Centralny. Co za tym idzie uznano, że EBC przekroczył swoje uprawnienia określone w prawie unijnym. Wyrok zapadł w wyniku wniosku grupy niemieckich ekonomistów i przedsiębiorców. W 2017 roku sędziowie Niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego zwrócili się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z tzw. pytaniem prejuscydialnym prosząc o ocenę działań EBC i wydanie orzeczenia, które uniemożliwi dalszy skup obligacji. TSUE stwierdził jednak w grudniu 2018 roku, że Europejski Bank Centralny nie złamał prawa unijnego. Wskutek wyroku BVerfG Komisja Europejska w czerwcu 2021 roku uruchomiła przeciw Niemcom opisaną wyżej procedurę naruszeniową! Zarzucono im: „naruszenie podstawowych zasad prawa UE, w szczególności zasad autonomii, pierwszeństwa, skuteczności i jednolitego stosowania prawa Unii, a także poszanowania właściwości Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na mocy art. 267 TFUE (Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej)”.

Trzeba podkreślić, że w odróżnieniu od wyroku polskiego TK, ten niemiecki zapadł w konkretnej sprawie i nie kwestionował prawa unijnego na poziomie ogólnym. Nawet, jeśli uznalibyśmy, że niemiecki Trybunał Konstytucyjny rzeczywiście wydał wyrok na temat wyższości prawa krajowego nad unijnym, to wobec opinii Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wycofano się z tego w grudniu 2021 roku. Procedura naruszeniowa została odwołana. Polskie władze niechętnie wykonują wyroki TSUE i tylko te, które są dla nich akceptowalne, Wynikiem tego jest skala nałożonych kar. Znamiennym jest też to, że BverfG kompletnie odciął się od interpretacji polityków związanych z rządem PiS-u.

Jak widać w Unii Europejskiej wcale nie ma miejsca nierówne traktowanie państw członkowskich, jeśli chodzi o przestrzeganie przez nie praworządności. Nasz rząd chwyta się nawet brzytwy, żeby udowodnić swoje racje w konflikcie z Komisją Europejską. Stałą taktyką PiS-u jest rozbudzanie emocji narodowych poprzez rozdrapywanie ran, które już dawno powinny się zabliźnić. Oczywiście trzeba zwracać uwagę na wszelkie przejawy niesprawiedliwości. Jednak należy robić to uczciwie, a nie naginać fakty pod potrzeby udowodnienia swojej tezy.

Inne źródła:

https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:12016M/TXT

Euromit nr 19 – Polska nie potrzebuje pieniędzy z Funduszu Odbudowy

premier Mateusz Morawiecki – rzekomo główny odpowiedzialny za problemy Polski z Funduszem Odbudowy

Ostatnio w naszym kraju najgłośniejszym tematem związanym z Unią Europejską jest kwestia braku zatwierdzenia polskiego Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską. Rząd PiS swoją znaną, wieloletnią już taktyką, odsuwa winę od siebie zrzucając ją na wszystkich dookoła. Dodatkowo stara się bagatelizować problem sugerując, że nie potrzebujemy jakichś brukselskich srebrników. W tym artykule chciałbym rozważyć, czy jest to prawdą.

Na początku przypomnijmy czym właściwie jest Fundusz Odbudowy. Został ustanowiony przez Unię Europejską w 2020 roku jako instrument służący odbudowie gospodarek państw członkowskich po pandemii koronawirusa. Jego wartość wynosi 750 mld euro (390 mld to bezzwrotne dotacje, a 360 mld niskooprocentowane kredyty). Jego znaczącą część (672,5 mld) stanowi Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności. Pieniądze z niego mają być przeznaczone na inwestycje publiczne i reformy w państwach Unii. Według planu Polska ma otrzymać 27 mld w dotacjach i 32 mld kredytu, czyli w sumie 59 mld euro. Pieniądze na ten cel zostaną pozyskane na rynkach finansowych. Oznacza to, że kraje unijne pierwszy raz w historii zaciągnęły wspólny dług. Z tego powodu każde państwo członkowskie musiało ratyfikować umowę o zasobach własnych. Mało kto chce się do tego przyznać, ale to pierwszy krok w stronę federalizacji.
Każde państwo członkowskie musiało przedstawić swój Krajowy Plan Odbudowy, w którym zawarło dokładny plan wydatkowania przyznanych środków. Komisja Europejska ustaliła z góry, że 37 procent ma być przeznaczonych na zieloną transformację i 20 procent na cyfryzację. Reszta kwot jest zależna od indywidualnych potrzeb danego kraju, ale trzeba uwzględnić:

– inteligentny, zrównoważony oraz inkluzywny (nie wykluczający) rozwój gospodarzy i zatrudnienie,

– spójność społeczną i terytorialną,

– zdrowie i odporność

– politykę na rzecz następnego pokolenia.

Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości na szczycie unijnym w 2020 roku wyraziła zgodę na wprowadzenie do prawa unijnego tzw. zasady „pieniądze za praworządność”. Mówi ona, że wypłata wszelkich środków z budżetu Unii dla państw członkowskich jest zależna od tego, czy dany kraj przestrzega praworządności. Oczywiście rząd nie podjął tej decyzji z dobrej woli. Po prostu istniało zagrożenie, że nie uda się uchwalić unijnego budżetu, co opóźniłoby napływ kolejnego strumienia pieniędzy do naszego kraju. Premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że nowy instrument UE jest kompletnie bezzębny. Jednak okazało się, że te zęby są i to dość solidne. Komisja Europejska szybko użyła swojego nowego narzędzia i zablokowała pieniądze dla Polski i Węgier z Funduszu Odbudowy. Mateusz Morawiecki zbiera za tamten szczyt solidne cięgi od polityków prawego skrzydła obozu władzy, czyli Solidarnej (od niedawna Suwerennej) Polski ze Zbigniewem Ziobrą na czele.

Jako warunki odblokowania środków z Funduszu Odbudowy dla Polski wskazano likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i przywrócenie wszystkich zawieszonych przez nią sędziów do orzekania. Mimo początkowych deklaracji, że FO to ogromna szansa dla Polski, nowy Plan Marshalla, rząd nie kwapił się do zastosowania się do zaleceń KE. W końcu ID zlikwidowano, ale w jej miejsce utworzono Izbę Odpowiedzialności Zawodowej Sędziów. Od swojej poprzedniczki różni się jednak jedynie nazwą. Unia oczywiście nie dała się zwieść, bo przecież nie chodziło o niewłaściwe nazewnictwo.
Teraz na stole leży propozycja, która zakłada przeniesienie spraw dyscyplinarnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie jest to zgodne z Konstytucją, ponieważ ta nie daje NSA uprawnień do dyscyplinarek. Poza tym są w niej wyraźnie rozdzielone sądy powszechne i administracyjne. Teraz sprawa utknęła w Trybunale Konstytucyjnym skierowana tam przez prezydenta. Rozprawa jest przewidziana na 30 maja. Jednak w TK ma miejsce konflikt. Liczna grupa sędziów kwestionuje przewodnictwo Julii Przyłębskiej sugerując, że jej kadencja wygasła. W związku z tym może być niemożliwe zebranie kworum potrzebnego do wydania zamówionego wyroku. PiS postanowił rozwiązać problem zmniejszając minimalny skład orzekający z 11 do 9 sędziów. Kolejny raz naruszenia próbują naprawić innymi naruszeniami. Literalnie nie jest to niezgodne z prawem, ale to ewidentne dostosowywanie przepisów do doraźnej potrzeby politycznej. Wiemy już, do czego prowadzi nadmierne upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości.

Jak już wspomniałem przedstawiciele władzy w Polsce, przynajmniej do pewnego momentu starali się sugerować, że nasza forma ekonomiczna jest tak dobra, iż nie potrzebujemy żadnych pieniędzy z Unii. Przoduje w tym prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Stwierdził nawet, że to inne państwa chcą a wręcz muszą od nas pożyczać. Z tego powodu jest uznawany za naczelnego standupera (kabareciarza wygłaszającego monologi) kraju. Dopiero wojna na Ukrainie osłabiła animusz rządzących, zmienili retorykę i zaczęli iść na ustępstwa wobec Komisji Europejskiej. Jednak jak na olbrzymią stawkę, o jaką toczy się gra, nie są one znaczące.

Jaka jest tymczasem prawda o polskiej gospodarce? Co prawda inflacja już nie rośnie, ale wciąż jest na wysokim poziomie i w kwietniu br. wyniosła 14 %. W Unii Europejskiej jedynie Czechy (14,3 proc.) , Łotwa (15,6%) i Węgry (24,5 %) miały wyższą, ale ich zależność od Rosji była większa. Dwa ostatnie kwartały przyniosły spadek PKB naszego kraju (w IV kwartale 2022 r. o 2,3% a w I kwartale 2023 r. o 0,2%). Deficyt budżetowy (wydatki wyższe niż dochody) urósł do 3,7% PKB i jest jednym z najwyższych w UE, większe są jedynie: włoski (8%), węgierski (6,2%), rumuński (6,2%) i maltański (5,8%). Poza tym rząd składa coraz to nowe, kosztowne obietnice wyborcze, na co Koalicja Obywatelska odpowiada tym samym. Ewentualna realizacja tych zapowiedzi po wyborach dodatkowo obciąży naszą gospodarkę. Gdyby uwzględnić wspomniane postulaty, deficyt budżetowy wyniósłby 5,7% i byłby wtedy najwyższy w Unii. Inflacja oczywiście również podskoczy. Pieniądze z Funduszu Odbudowy byłyby silnym impulsem rozwojom dla polskiej gospodarki, przyniosłoby nowe inwestycje i pomogłyby stworzyć nowe miejsca pracy. Ponadto pojawienie się w Polsce dużej ilości pieniędzy w innej niż nasza walucie podziałoby antyiflacyjnie.

Szczególnie w świetle sytuacji gospodarczej na świecie wynikającej z popandemicznego kryzysu i wojny na Ukrainie, bagatelizowanie środków z Funduszu Odbudowy jest po prostu sprzeczne z polską racją stanu. Wydarzenia te mocno wpłynęły na największe potęgi, a co dopiero na nasz kraj? Choć uważany już za rozwinięty, nadal jest na dorobku a nasze władze popełniają liczne błędy. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet w normalnych warunkach te pieniądze byłyby nam niezbędne. Niemniej jednak taka retoryka służy jedynie umniejszaniu w oczach społeczeństwa problemu, który jest wyłączną winą rządzących.

Euromit nr 18 – Polska wcale nie łamie praworządności

Zbigniewa Ziobry – główny architekt deformy polskiego wymiaru sprawiedliwości

Pora poruszyć temat od lat budzący najgorętsze emocje, jeśli chodzi o relacje Polski z instytucjami unijnymi. Myślę, że poruszenie to wynika z faktu, iż zagadnienia prawnicze są często niejednoznaczne i trudne do zrozumienia dla tych, którzy nie zajmują się na co dzień tym tematem. Dlatego chciałbym dziś odnieść się do tytułowego zagadnienia.

Przypomnijmy sobie zatem, jakie zarzuty ma Unia wobec Polski, jeśli chodzi o praworządność. Wiemy już, że instytucje unijne mają prawo upominać państwa członkowskie, gdy istnieje zagrożenie prawa obywateli do sprawiedliwego sądu. Jak to wygląda w naszym kraju?
Po pierwsze tuż po przejęciu władzy PiS zainstalowało swoich ludzi w Trybunale Konstytucyjnym powołując ich w miejsce sędziów, których kadencja jeszcze nie wygasła. Stąd określa się ich mianem dublerów. Przez to TK stał się miejscem, które służy do zatwierdzania pomysłów rządu niezgodnych z Konstytucją i ustawami.

Kolejnym krokiem była zmiana sposobu wyboru Krajowej Rady Sądownictwa, której głównym zadaniem jest przedstawienie i opiniowanie nominacji sędziowskich. Do tej pory skład KRS wybierało jedynie środowisko sędziów. Rząd PiS zmienił to w ten sposób, że wybór należy teraz do Sejmu zdominowanego przez partię władzy. Próbowano również wymienić skład Sądu Najwyższego poprzez skrócenie kadencji sędziów w nim zasiadających. Ponieważ są oni nieusuwalni (jeśli nie stanie się to na mocy wyroku sądu) użyto wytrychu i obniżono wiek emerytalny sędziów. W ten sposób chciano usunąć także I Prezes, choć długość jej kadencji jest zapisana w artykule 183 ustęp 3 Konstytucji:

Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.”

Ostatecznie rząd wycofał się z czystki w SN pod naciskiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Niepokorni sędziowie i prokuratorzy są szykanowani poprzez przesuwanie ich do wydziałów, o których pracy nie mają pojęcia oraz wysyłanie w dalekie i długotrwałe przymusowe delegacje bez zważania na sytuację rodzinną. W Sądzie Najwyższym utworzono Izbę Dyscyplinarną, która miała karać sędziów popełniających przestępstwa. Jest ona faworyzowana finansowo i zasiadają w niej ludzie lojalni obecnej opcji rządzącej. Tak naprawdę służy, jako narzędzie do ścigania tych, którzy wydają wyroki nie po myśli rządzących. Wielu z nich zostało zawieszonych w obowiązkach służbowych. Tymczasem jedynym miejscem, gdzie można rozpatrywać sprawy przestępstw sędziów wszystkich izb jest Izba Karna SN. Dopiero zagrożenie w postaci braku środków z Funduszu Odbudowy skłoniły polskie władze do przemyślenia tej kwestii, ale to temat na osobny artykuł.

Jest też coś, co bez problemu pojmie każdy, nawet nie rozumiejący meandrów prawa. Duża cześć władzy sądowniczej została skupiona w rękach jednej osoby w postaci prokuratura generalnego, ministra sprawiedliwości (władza wykonawcza) i zwykłego posła (władza ustawodawcza) w jednym – Zbigniewa Ziobry. Oczywiście narusza to trójpodział władzy. Czarę goryczy przelał zamówiony przez PiS wyrok Trybunału Konstytucyjnego o uznaniu wyższości polskiej Konstytucji nad prawem unijnym (jak twierdzą rządzący). Było to zupełnie niepotrzebne, ponieważ wyrok w tej kwestii zapadł już w 2005 roku. Orzeczono wtedy, że w razie kolizji traktatów z Konstytucją pozostają tylko trzy możliwości: zmiana traktatów, zmiana Konstytucji lub wyjście z Unii. Motywem zeszłorocznej decyzji było zakwestionowanie nieprzechylnych rządowi PiS-u wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie można było tego zrobić wprost, ponieważ TK rozpatruje zgodność ustaw i traktatów z Konstytucją i nie ma prawa interpretować wyroków jakichkolwiek sądów.

Jednym słowem problemem polskiego wymiaru sprawiedliwości pod rządami PiS-u jest jego upolitycznienie i podporządkowanie władzy. Można mieć wątpliwości, w którym momencie zaczyna się zagrożenie dla sprawiedliwego sądu, ale w opisanej tu sytuacji sprawa jest czarno-biała.

PiS dokonując reform wymiaru sprawiedliwości mówi o konieczności usprawnienia go. Tymczasem procesy sądowe ciągną się coraz bardziej. Taka retoryka ma służyć jedynie jako zasłona dymna dla prób przejmowania pełni władzy.

Pojawia się często zarzut, że opór środowisk prawniczych wobec reform wymiaru sprawiedliwości wynika z tego, że „specjalna kasta” broni się przed odebraniem jej przywilejów. Nie jest to prawdą. Wielu prawników podkreśla konieczność reform, ale nie zauważają, by były to zmiany we właściwym kierunku. Nie ograniczają się jedynie do krytyki, ale proponują rozwiązania. Np. według mec. Przemysława Rosatiego prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej, KRS nie powinna być wybierana jedynie przez sędziów, lecz również nie przez polityków. Idealna byłaby sytuacja, w której decyzja należałaby do przedstawicieli wszystkich zawodów prawniczych. W ten sposób uniknięto by zarzutów o upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości, a z drugiej strony taka reforma byłaby zgodna z deklarowaną intencją ustawodawcy.

Wielu wyborców PiS-u oraz ludzi obojętnych wobec tej władzy pyta: a co mnie obchodzi jakaś tam praworządność? Niestety sprawa nie jest taka prosta. Łatwo sobie wyobrazić, że ktoś z nas szarych obywateli znajdzie się w sporze prawnym z przedstawicielem władzy, szeregowym politykiem PiS-u czy nawet zwolennikiem opcji rządzącej. Nie wystarczy, że sami postępujemy zgodnie z prawem. Nie będziemy mieli żadnych szans w starciu z tak upolitycznionym wymiarem sprawiedliwości. Przypomina nam o tym sprawa ostatnio znów obecna na tapecie – Sebastiana Kościelnika, który dosłownie zderzył się z państwem PiS (premier Beatą Szydło) na drodze. Poza tym brak praworządności zagraża inwestycjom zagranicznym w Polsce. Wielu potencjalnych inwestorów nie będzie chciało wyłożyć swoich pieniędzy w kraju z tak upolitycznionym wymiarem sprawiedliwości. Także polscy inwestorzy zaczną przenosić swój kapitał za granicę. Niedostatek bezpieczeństwa prawnego stanowiłby zagrożenie dla ich interesów, bo gdyby państwo spróbowało ich oszukać nie mieliby szans dojść swoich praw. Na razie nie widać takiego mrożącego efektu, ale dalsza degradacja praworządności w Polsce z pewnością spowodowałaby znaczny spadek poziomu inwestycji zagranicznych. Nie wspomnę już o osłabianiu zaufania sojuszników do naszego państwa. Rola Polski w sytuacji wojny na Ukrainie byłaby jeszcze silniejsza, gdyby nie zarzuty o stan demokracji. Jeśli ktoś popełniłby przestępstwo na terenie Polski i uciekł za granicę, dane państwo miałoby opory, żeby wydać go nam w obawie o to, czy zostanie sprawiedliwie osądzony. Były już zresztą takie przypadki.

Zarzuty UE wobec Polski nie są wcale wyssane z palca jak starają się przedstawiać to politycy PiS – u. W ogóle cała ta sprawa kwestionowania prawa unijnego ma tylko jeden cel. Nie jest to wcale troska o suwerenność naszego kraju. Obóz rządzący po prostu wścieka się, że ktoś sypie piasek w tryby ich machiny miażdżącej polskie państwo prawa. Instytucje unijne to jedyna realna przeszkoda na drodze obecnej władzy do wprowadzenia pełnego autorytaryzmu. Taka jest jedna z ról Unii Europejskiej – dbanie o to, żeby żadne państwo członkowskie nie zboczyło z kursu demokracji. W następnej części cyklu o prawie unijnym odniosę się do sugestii, że innych państw nie ściga się za te same przewiny.

Euromit nr 16 – Instytucje unijne w kwestii praworządności ingerują w “nieswoje” sprawy

Didier Reynders – komisarz UE ds. sprawiedliwości

Rząd PiS usilnie powtarza, że Unia Europejska zwracając Polsce uwagę na łamanie praworządności, wtrąca się w nieswoje sprawy, że przekracza swoje uprawnienia zapisane w traktatach. Czynnym przejawem takiego podejścia polskich władz do sprawy jest m. in wyrok Trybunału Konstytucyjnego o wyższości polskiej konstytucji nad prawem unijnym. Czy praworządność w Polsce rzeczywiście leży całkowicie poza zakresem kompetencji UE?

Jak już kiedyś napomknąłem – kompetencje państw członkowskich i instytucji unijnych są ściśle określone. Jest to nawet zapisane w traktatach. Na razie klei się to z retoryką obecnych polskich władz. Jednak spójrzmy, jak ten podział kompetencji konkretnie wygląda:

Kompetencje wyłączne Unii EuropejskiejKompetencje dzieloneKompetencje wyłączne państw członkowskich
rolnictwo, konkurencja, ochrona konsumentów, bankowość transgraniczna, przestępczość transgraniczna, cła, ochrona środowiska, europejskie sieci transportowe, polityka walutowa (strefa euro), rybołówstwo, imigracja, handelKultura, zatrudnienie, energetyka, wspieranie eksportu, stosunki zagraniczne, sieci informacyjne, pomoc zagraniczna, rozwój regionalny, małe i średnie przedsiębiorstwa, sprawy społeczne, kształcenie zawodoweMedia, obywatelstwo, wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych, obrona, oświata, wybory, zagospodarowanie terenu, opieka zdrowotna, transport lokalny, policja, usługi pocztowe, polityka fiskalna, opieka społeczna

Rząd PiS jakiś czas temu zmienił system szkolnictwa przywracając ośmioklasową podstawówkę. Czy ktokolwiek z UE czepiał się wtedy Polski? Nie, bo jest to wyłączna kompetencja państw członkowskich. Tak samo jest też np. ze służbą zdrowia, choć bądźmy szczerzy, patrząc na naszą, bardzo przydałoby się, żeby ktoś się wtrącił.

Natomiast, co mówią na ten temat unijne traktaty?  Wspomniany wcześniej rozdział kompetencji określa artykuł 2 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej:

“1.   Jeżeli Traktaty przyznają Unii wyłączną kompetencję w określonej dziedzinie, jedynie Unia może stanowić prawo oraz przyjmować akty prawnie wiążące, natomiast Państwa Członkowskie mogą to czynić wyłącznie z upoważnienia Unii lub w celu wykonania aktów Unii.

2.   Jeżeli Traktaty przyznają Unii w określonej dziedzinie kompetencję dzieloną z Państwami Członkowskimi, Unia i Państwa Członkowskie mogą stanowić prawo i przyjmować akty prawnie wiążące w tej dziedzinie. Państwa Członkowskie wykonują swoją kompetencję w zakresie, w jakim Unia nie wykonała swojej kompetencji. Państwa Członkowskie ponownie wykonują swoją kompetencję w zakresie, w jakim Unia postanowiła zaprzestać wykonywania swojej kompetencji.

3.   Państwa Członkowskie koordynują swoje polityki gospodarcze i zatrudnienia na zasadach przewidzianych w niniejszym Traktacie, do których określenia Unia ma kompetencję.

4.   Zgodnie z postanowieniami Traktatu o Unii Europejskiej Unia ma kompetencję w zakresie określania i realizowania wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, w tym stopniowego określania wspólnej polityki obronnej.

5.   W niektórych dziedzinach i na warunkach przewidzianych w Traktatach, Unia ma kompetencję w zakresie prowadzenia działań w celu wspierania, koordynowania lub uzupełniania działań Państw Członkowskich, nie zastępując jednak ich kompetencji w tych dziedzinach.

Prawnie wiążące akty Unii przyjęte na podstawie postanowień Traktatów odnoszących się do tych dziedzin nie mogą prowadzić do harmonizacji przepisów ustawowych i wykonawczych Państw Członkowskich.

6.   Zakres i warunki wykonywania kompetencji Unii określają postanowienia Traktatów odnoszące się do każdej dziedziny.”

Artykuł 3 tego samego Traktatu mówi nam, co należy do wyłącznych kompetencji Unii Europejskiej.

„1. Unia ma wyłączne kompetencje w następujących dziedzinach:

a) unia celna;

b) ustanawianie reguł konkurencji niezbędnych do funkcjonowania rynku wewnętrznego;

c) polityka pieniężna w odniesieniu do Państw Członkowskich, których walutą jest euro;

d) zachowanie morskich zasobów biologicznych w ramach wspólnej polityki rybołówstwa;

e) wspólna polityka handlowa.

2. Unia ma także wyłączną kompetencję do zawierania umów międzynarodowych, jeżeli ich zawarcie zostało przewidziane w akcie ustawodawczym Unii lub jest niezbędne do umożliwienia Unii wykonywania jej wewnętrznych kompetencji lub w zakresie, w jakim ich zawarcie może wpływać na wspólne zasady lub zmieniać ich zakres.

Natomiast wykaz kompetencji dzielonych z państwami członkowskimi zawiera artykuł 4:

„1. Unia dzieli kompetencje z Państwami Członkowskimi, jeżeli Traktaty przyznają jej kompetencje, które nie dotyczą dziedzin określonych w artykułach 3 i 6.

2.   Kompetencje dzielone między Unią a Państwami Członkowskimi stosują się do następujących głównych dziedzin:

a) rynek wewnętrzny;

b) polityka społeczna w odniesieniu do aspektów określonych w niniejszym Traktacie;

c) spójność gospodarcza, społeczna i terytorialna;

d) rolnictwo i rybołówstwo, z wyłączeniem zachowania morskich zasobów biologicznych;

e) środowisko;

f) ochrona konsumentów;

g) transport;

h) sieci transeuropejskie;

i) energia;

j) przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości;

k) wspólne problemy bezpieczeństwa w zakresie zdrowia publicznego w odniesieniu do aspektów określonych w niniejszym Traktacie.

3.   W dziedzinach badań, rozwoju technologicznego i przestrzeni kosmicznej Unia ma kompetencje do prowadzenia działań, w szczególności do określania i realizacji programów, jednakże wykonywanie tych kompetencji nie może doprowadzić do uniemożliwienia Państwom Członkowskim wykonywania ich kompetencji.

4.   W dziedzinach współpracy na rzecz rozwoju i pomocy humanitarnej Unia ma kompetencje do prowadzenia działań i wspólnej polityki, jednakże wykonywanie tych kompetencji nie może doprowadzić do uniemożliwienia Państwom Członkowskim wykonywania ich kompetencji.”

Artykuł 6 stanowi o wyłącznych  kompetencjach państw członkowskich:

„Unia ma kompetencje do prowadzenia działań mających na celu wspieranie, koordynowanie lub uzupełnianie działań Państw Członkowskich. Do dziedzin takich działań o wymiarze europejskim należą:

  1. ochrona i poprawa zdrowia ludzkiego;
  2. przemysł;
  3. kultura;
  4. turystyka;
  5. edukacja, kształcenie zawodowe, młodzież i sport;
  6. ochrona ludności;
  7. współpraca administracyjna.”

Jak widać kwestie wymiaru sprawiedliwości wcale nie są wyłączną kompetencją państw członkowskich. Dzielą je z UE. Z przytoczonych zapisów można wywnioskować, że jedynie kształcenie prawników i administracja sądów są polami, na które UE nie ma wstępu.

Jednak, jak głęboko Unia Europejska może ingerować w przestrzeganie praworządności przez państwa członkowskie? Najważniejszy w tym kontekście jest artykuł 19 Traktatu o Unii Europejskiej. Mówi on o obowiązku państw członkowskich zapewnienia skutecznej ochrony przez prawo w dziedzinach objętych prawem UE . Na straży tego stoi Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej obejmuje Trybunał Sprawiedliwości, Sąd i sądy wyspecjalizowane. Zapewnia on poszanowanie prawa w wykładni i stosowaniu Traktatów.

Państwa Członkowskie ustanawiają środki niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony prawnej w dziedzinach objętych prawem Unii.

Dodatkowo artykuł 47 Karty Praw Podstawowych potwierdza prawo do bezstronnego i sprawiedliwego sądu:

Prawo do skutecznego środka prawnego i dostępu do bezstronnego sądu Każdy, kogo prawa i wolności zagwarantowane przez prawo Unii zostały naruszone, ma prawo do skutecznego środka prawnego przed sądem, zgodnie z warunkami przewidzianymi w niniejszym artykule. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony uprzednio na mocy ustawy. Każdy ma możliwość uzyskania porady prawnej, skorzystania z pomocy obrońcy i przedstawiciela. Pomoc prawna jest udzielana osobom, które nie posiadają wystarczających środków, w zakresie w jakim jest ona konieczna dla zapewnienia skutecznego dostępu do wymiaru sprawiedliwości.”

Artykuł 259 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej daje Komisji Europejskiej uprawnienia do podjęcia działań w razie podejrzenia, że państwo członkowskie nie wypełnia wspomnianych wyżej zobowiązań  wobec swoich obywateli.

“Jeśli Komisja uzna, że Państwo Członkowskie uchybiło jednemu z zobowiązań, które na nim ciążą na mocy Traktatów, wydaje ona uzasadnioną opinię w tym przedmiocie, po uprzednim umożliwieniu temu Państwu przedstawienia swych uwag.

Jeśli Państwo to nie zastosuje się do opinii w terminie określonym przez Komisję, może ona wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.”

Warto też wspomnieć o wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (wtedy Wspólnot Europejskich) z 1986 roku w sprawie 222/84 Marguerite Johnston przeciw Głównemu Konstablowi Królewskiej Policji Ulsteru. Stwierdzono, że państwa członkowskie mają swobodę w zakresie sądownictwa, jeśli chodzi o instytucje i procedury, ale jedynie do momentu, w którym naruszane są wspomniane prawa obywateli. Było to później potwierdzane przez różne wyroki TSUE. W 2013 roku orzekł, że zapewnienie niezawisłości sądownictwa jest podstawowym warunkiem efektywnej ochrony przez prawo, co z kolei jest warunkiem efektywności funkcjonowania prawa UE (sprawa C-175/11). Natomiast wyrok w sprawie C-506/04 z 2006 roku mówi nam: bezstronność i niezależność sądownictwa wymaga istnienia jasno określonych reguł (w tym przypadku ujętych w  europejskich Traktatach).

Unia Europejska ma pełne prawo do interweniowania, jeśli istnieje zagrożenie dla prawa obywateli do sprawiedliwego i bezstronnego sądu. Jak to wszystko ma się do Polski? O tym w innym artykule.

Nasze władze doskonale zdają sobie sprawę, że mało kto, a na pewno nie ich twardy elektorat, czyta traktaty unijne. Z tego powodu łatwo im manipulować i wymyślać niestworzone rzeczy. Nawet, jeśli ktoś czyta, to nie zawsze  jest w stanie zrozumieć specjalistyczny, prawniczy język. Jedną z ról tego bloga jest właśnie wyjaśnianie tak skomplikowanych dla większości ludzi kwestii. Jeśli tylko słyszycie jakąkolwiek opinię wygłoszoną przez polityka PiS, nie wierzcie nigdy na słowo – weryfikujcie to.

Źródła:

Traktatu o Unii Europejskiej, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:12016M/TXT

Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:12016E/TXT

Karty Praw Podstawowych, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:12016P/TXT&from=ES

https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:12016E/TXT

McCormick J., Zrozumieć Unię Europejską, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010