Miejsce Polski w Europie
„Historia Magistra Vitae Est” mówi stare łacińskie powiedzenie zaczerpnięte z myśli Cycerona. W tłumaczeniu na język polski znaczy to: historia jest nauczycielką życia. To mądra sentencja, która sprawdza się, jeśli człowiek poznaje zdarzenia z przeszłości, analizuje je, wyciąga wnioski, które wykorzystuje przy podejmowaniu ważnych decyzji. Na nic jednak wybieranie z historii tylko tych zdarzeń, które są przydatne rządzącym dla uzasadnienia własnych poczynań i wpływania na świadomość narodową. Na czym polega polska tak zwana „polityka historyczna”? Chciałbym w tym artykule zastanowić się nad rzeczywistą pozycją naszego kraju w Europie z perspektywy ambicji, z jednej strony grup umiarkowanych a z drugiej środowisk bliskich skrajnej prawicy.
Etos powstańców warszawskich przesunął się na daleki plan. W kontekście tamtych wydarzeń mówi się prawie wyłącznie o tzw. „Żołnierzach wyklętych”, mimo że byli wśród nich bandyci korzystający z powojennego chaosu. Podobnie ofiary Katynia funkcjonujące w polskiej świadomości narodowej rozpłynęły się w „smoleńskiej mgle”. W czasie obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej mówi się dzisiaj głównie o ofiarach katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Próbuje się zakłamać prawdę o Jedwabnem, pogromie kieleckim i licznych przypadkach wydawania żydów nazistom głównie z przyczyn materialnych i bytowych. Niszczy się również autorytety tych ludzi, którzy w niezaprzeczalny sposób znacznie przyczynili się do zmian ustrojowych w naszym kraju jak Władysław Frasyniuk, Jan Rulewski czy Zbigniew Bujak, z Lechem Wałęsą na czele. Celem takiej polityki historycznej jest wpływanie na mentalność ludzi, budzenie w nich poczucia krzywdy i „dumy narodowej” wszystko po to, żeby naród polski poczuł się wyjątkowy i wciąż cierpiący za swą szlachetność. Nie jesteśmy przecież jedynym narodem na świecie, który przez wieki borykał się z wielkimi trudnościami i wrogami. (Na przykład Żydzi i Irlandczycy, którzy przez wieki czekali na własne państwo). Mieliśmy swoje szanse wielokrotnie, ale w odróżnieniu od innych nie umieliśmy ich wykorzystać. To manipulowanie historią Polski jest przerażające szczególnie dlatego, że trafia na niezwykle podatny grunt wśród młodego pokolenia. Próbkę wspomnianego zjawiska mieliśmy 11 listopada minionego roku, gdy ogromna grupa mocno podejrzanych ludzi demonstrowała „swój patriotyzm”. Mamy też przykłady co najmniej słownych ataków na tle narodowościowym. Do czego może to doprowadzić, dobitnie pokazały wojna domowa w Hiszpanii i II wojna światowa. W normalnym świecie młodzież powinna być światła i nie oglądać się za siebie tylko iść naprzód.
Można odnieść wrażenie, że skrajna prawica i jej elektorat widzi Polskę rządzącą w Europie albo poza Europą. Widać to szczególnie w polityce zagranicznej naszego kraju pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Z jednej strony najważniejsze osoby w państwie mówią o ogromnej wadze, jaką ma dla Polski Unia Europejska, a z drugiej odrzucają, lekceważą, nawet wyśmiewają zarzuty instytucji europejskich wobec władzy. Nie brakuje też pouczania unijnych polityków czy przywódców państw członkowskich. Tymczasem bez UE nie mamy szans na tak dobrą egzystencję jak do tej pory. Moim zdaniem nasz kraj nie powinien marzyć o osłabieniu roli Francji i Niemiec. Tandem ten jest kluczowy dla istnienia silnej Unii Europejskiej, gdyż to na współpracy tych dwóch państw zbudowano Wspólnotę. Swojego miejsca powinniśmy upatrywać gdzieś na poziomie Hiszpanii, kraju często porównywanego do Polski, choćby ze względu na potencjał demograficzny i ekonomiczny. Takie wydaje się być racjonalne i dobrze służące Polsce stanowisko.
Tylko raz w historii Polska była naprawdę wielka. Rzeczpospolita Obojga Narodów była wzorem dla wielu zachodnich państw. Dziś nie rozumieją, co dzieje się z tym krajem jeszcze niedawno stawianym za wzór przemian ustrojowych. Jest to dla nas olbrzymia strata wizerunkowa. Jednak, jak mawiają Czesi „to se ne wrati“. Gdzieś w internecie przeczytałem komentarz o tym, że nawet Tatarzy i Turcy nas nie złamali a sami nieraz doprowadzaliśmy do własnego upadku poprzez wewnętrzne swary. Wszystko, co wydarzyło się potem, było już naturalną konsekwencją nieudolnej polityki. To nie my jesteśmy szczególnie prześladowani ani sąsiedzi nie nienawidzą nas. Po prostu jakoś tak nieszczęśliwie znaleźliśmy się w miejscu na Ziemi, które od zarania dziejów jest niezwykle atrakcyjne dla innych. Najazdy przecież miały tu miejsce od wieków. Dlaczego wciąż nie uczymy się na swoich błędach? Obecna sytuacja w Polsce doskonale to obrazuje. Od dwudziestu pięciu lat nasz kraj przeżywał nieustanny rozwój i wzrost znaczenia. Nagle wybraliśmy sobie władzę, która postanowiła cały ten dorobek zakwestionować. Wręcz wyrzucić go na śmietnik. Dodatkowo jeszcze wywołuje awantury z wszystkimi możliwymi sąsiadami. Czekać tylko należy na „konflikt z Morzem Bałtyckim”. No a przecież co lato atakuje nas sinicami. Za jedynego sojusznika uważane są Węgry, ale one i tak w którymś momencie wybiorą własny interes wykazując się tym samym pragmatyzmem bliskim egoizmowi. Bezsensowne wydają się też megalomańskie projekty gospodarcze takie jak: budowa centralnego portu lotniczego czy postawienia na produkcję samochodów elektrycznych. Najbardziej przerażające jest to, że wśród obywateli nie brakuje gorących zwolenników takiej polityki. Oby tylko decydenci nie pozwolili doprowadzić do całkowitego upadku państwa. Tym razem podniesienie się z niego do poziomu z ostatniego dwudziestopięciolecia będzie praktycznie niemożliwe.