Ładowanie

Obalamy euromity

Unia Europejska nie gryzie
Zapraszam

Euromit nr 20 – Innym wolno więcej w kwestii praworządności

Niemiecki Trybunał Konstytucyjny

Rządzący starają się nas przekonać, że inne państwa członkowskie Unii Europejskiej nie są ścigane za takie same naruszenia co Polska. Brak dostępu do rzetelnej wiedzy i zakorzenione u wielu Polaków poczucie krzywdy sprawia, iż ludziom o bardziej konserwatywnych poglądach łatwo w to uwierzyć. Szczególnie, gdy jeszcze chodzi o Niemcy, to już w ogóle nie ma miejsca na obiektywizm. Słynne na całą Europę a może i Świat było „Niemcy mnie biją” wykrzyczane przez Jana Marię Rokitę wyprowadzanego z samolotu przez niemiecką policję. Biorąc wszystko pod uwagę, chciałbym bez emocji i uprzedzeń wyjaśnić kwestię rzekomego nierównego traktowania państw członkowskich.

Najpierw zastanówmy się, czy Unia Europejska ma w ogóle prawo karać państwa członkowskie. Artykuł 2 Traktatu o Unii Europejskiej mówi nam na jakich wartościach opiera się UE.

Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.”

Jeśli zaś chodzi o możliwościkarania państw członkowskich pomocny okazuje sięArtykuł 7:

1.   Na uzasadniony wniosek jednej trzeciej Państw Członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada, stanowiąc większością czterech piątych swych członków po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2. Przed dokonaniem takiego stwierdzenia Rada wysłuchuje dane Państwo Członkowskie i, stanowiąc zgodnie z tą samą procedurą, może skierować do niego zalecenia.

Rada regularnie bada, czy powody dokonania takiego stwierdzenia pozostają aktualne.

2.   Rada Europejska, stanowiąc jednomyślnie na wniosek jednej trzeciej Państw Członkowskich lub Komisji Europejskiej i po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić, po wezwaniu Państwa Członkowskiego do przedstawienia swoich uwag, poważne i stałe naruszenie przez to Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2.

3.   Po dokonaniu stwierdzenia na mocy ustępu 2, Rada, stanowiąc większością kwalifikowaną, może zdecydować o zawieszeniu niektórych praw wynikających ze stosowania Traktatów dla tego Państwa Członkowskiego, łącznie z prawem do głosowania przedstawiciela rządu tego Państwa Członkowskiego w Radzie. Rada uwzględnia przy tym możliwe skutki takiego zawieszenia dla praw i obowiązków osób fizycznych i prawnych.

Obowiązki, które ciążą na tym Państwie Członkowskim na mocy Traktatów, pozostają w każdym przypadku wiążące dla tego Państwa.

4.   Rada może następnie, stanowiąc większością kwalifikowaną, zdecydować o zmianie lub uchyleniu środków podjętych na podstawie ustępu 3, w przypadku zmiany sytuacji, która doprowadziła do ich ustanowienia.

5.   Zasady głosowania, które do celów niniejszego artykułu stosuje się do Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej i Rady, określone są w artykule 354 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej”

Wynika z tego, że państwo członkowskie może zostać ukarane po złożonej, przejrzystej i odwracalnej procedurze. Jednocześnie nie ma mowy o usunięciu kraju z Unii Europejskiej jako karze. Jest jednak możliwość odebrania mu praw członka. Można przez to rozumieć pozbawienie głosu w Radzie Europejskiej czy zablokowanie środków z budżetu UE.

Na pewno słyszeliście, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakłada na Polskę kary finansowe za nieprzestrzeganie wyroków. Ich suma wynosi już 556 milionów euro. Takie uprawnienia daje TSUE artykuł 260 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej:

1.   Jeśli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdza, że Państwo Członkowskie uchybiło jednemu z zobowiązań, które na nim ciążą na mocy Traktatów, Państwo to jest zobowiązane podjąć środki, które zapewnią wykonanie wyroku Trybunału.

2.   Jeżeli Komisja uzna, że dane Państwo Członkowskie nie podjęło środków zapewniających wykonanie wyroku Trybunału, może ona wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, po umożliwieniu temu Państwu przedstawienia uwag. Wskazuje ona wysokość ryczałtu lub okresowej kary pieniężnej do zapłacenia przez dane Państwo Członkowskie, jaką uzna za odpowiednią do okoliczności.

Jeżeli Trybunał stwierdza, że dane Państwo Członkowskie nie zastosowało się do jego wyroku, może na nie nałożyć ryczałt lub okresową karę pieniężną.

Procedura ta nie narusza artykułu 259.

3.   Jeżeli Komisja wniesie skargę do Trybunału zgodnie z artykułem 258, uznając, że dane Państwo Członkowskie uchybiło obowiązkowi poinformowania o środkach podjętych w celu transpozycji dyrektywy przyjętej zgodnie z procedurą ustawodawczą, Komisja może, o ile uzna to za właściwe, wskazać kwotę ryczałtu lub okresowej kary pieniężnej do zapłacenia przez dane Państwo, jaką uzna za odpowiednią do okoliczności.

Jeżeli Trybunał stwierdzi, że nastąpiło naruszenie prawa, może nałożyć na dane Państwo Członkowskie ryczałt lub okresową karę pieniężną w wysokości nie przekraczającej kwoty wskazanej przez Komisję. Zobowiązanie do zapłaty staje się skuteczne w terminie określonym w wyroku Trybunału.

Koronnym argumentem PiS-u mającym udowodnić nierówne traktowanie państw członkowskich przez instytucje unijne w zakresie praworządności jest taki, że Trybunał Konstytucyjny Niemiec rzekomo wydał wyrok o wyższości niemieckiej Konstytucji nad prawem unijnym i nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. Decyzja ta jest zdaniem rządzących dowodem na to, że wyroki TSUE nie są niepodważalne a orzeczenie BverfGv ma stanowić wskazówkę dla sądów konstytucyjnych w innych krajach. Jaka jest prawda?

W 2020 roku Niemiecki Trybunał Konstytucyjny (BVerfG) orzekł, że władze państwa złamały prawo nie biorąc udziału w skupie obligacji zrealizowanym w 2015 roku przez Europejski Bank Centralny. Co za tym idzie uznano, że EBC przekroczył swoje uprawnienia określone w prawie unijnym. Wyrok zapadł w wyniku wniosku grupy niemieckich ekonomistów i przedsiębiorców. W 2017 roku sędziowie Niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego zwrócili się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z tzw. pytaniem prejuscydialnym prosząc o ocenę działań EBC i wydanie orzeczenia, które uniemożliwi dalszy skup obligacji. TSUE stwierdził jednak w grudniu 2018 roku, że Europejski Bank Centralny nie złamał prawa unijnego. Wskutek wyroku BVerfG Komisja Europejska w czerwcu 2021 roku uruchomiła przeciw Niemcom opisaną wyżej procedurę naruszeniową! Zarzucono im: „naruszenie podstawowych zasad prawa UE, w szczególności zasad autonomii, pierwszeństwa, skuteczności i jednolitego stosowania prawa Unii, a także poszanowania właściwości Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na mocy art. 267 TFUE (Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej)”.

Trzeba podkreślić, że w odróżnieniu od wyroku polskiego TK, ten niemiecki zapadł w konkretnej sprawie i nie kwestionował prawa unijnego na poziomie ogólnym. Nawet, jeśli uznalibyśmy, że niemiecki Trybunał Konstytucyjny rzeczywiście wydał wyrok na temat wyższości prawa krajowego nad unijnym, to wobec opinii Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wycofano się z tego w grudniu 2021 roku. Procedura naruszeniowa została odwołana. Polskie władze niechętnie wykonują wyroki TSUE i tylko te, które są dla nich akceptowalne, Wynikiem tego jest skala nałożonych kar. Znamiennym jest też to, że BverfG kompletnie odciął się od interpretacji polityków związanych z rządem PiS-u.

Jak widać w Unii Europejskiej wcale nie ma miejsca nierówne traktowanie państw członkowskich, jeśli chodzi o przestrzeganie przez nie praworządności. Nasz rząd chwyta się nawet brzytwy, żeby udowodnić swoje racje w konflikcie z Komisją Europejską. Stałą taktyką PiS-u jest rozbudzanie emocji narodowych poprzez rozdrapywanie ran, które już dawno powinny się zabliźnić. Oczywiście trzeba zwracać uwagę na wszelkie przejawy niesprawiedliwości. Jednak należy robić to uczciwie, a nie naginać fakty pod potrzeby udowodnienia swojej tezy.

Inne źródła:

https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:12016M/TXT

Euromit nr 16 – Instytucje unijne w kwestii praworządności ingerują w “nieswoje” sprawy

Didier Reynders – komisarz UE ds. sprawiedliwości

Rząd PiS usilnie powtarza, że Unia Europejska zwracając Polsce uwagę na łamanie praworządności, wtrąca się w nieswoje sprawy, że przekracza swoje uprawnienia zapisane w traktatach. Czynnym przejawem takiego podejścia polskich władz do sprawy jest m. in wyrok Trybunału Konstytucyjnego o wyższości polskiej konstytucji nad prawem unijnym. Czy praworządność w Polsce rzeczywiście leży całkowicie poza zakresem kompetencji UE?

Jak już kiedyś napomknąłem – kompetencje państw członkowskich i instytucji unijnych są ściśle określone. Jest to nawet zapisane w traktatach. Na razie klei się to z retoryką obecnych polskich władz. Jednak spójrzmy, jak ten podział kompetencji konkretnie wygląda:

Kompetencje wyłączne Unii EuropejskiejKompetencje dzieloneKompetencje wyłączne państw członkowskich
rolnictwo, konkurencja, ochrona konsumentów, bankowość transgraniczna, przestępczość transgraniczna, cła, ochrona środowiska, europejskie sieci transportowe, polityka walutowa (strefa euro), rybołówstwo, imigracja, handelKultura, zatrudnienie, energetyka, wspieranie eksportu, stosunki zagraniczne, sieci informacyjne, pomoc zagraniczna, rozwój regionalny, małe i średnie przedsiębiorstwa, sprawy społeczne, kształcenie zawodoweMedia, obywatelstwo, wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych, obrona, oświata, wybory, zagospodarowanie terenu, opieka zdrowotna, transport lokalny, policja, usługi pocztowe, polityka fiskalna, opieka społeczna

Rząd PiS jakiś czas temu zmienił system szkolnictwa przywracając ośmioklasową podstawówkę. Czy ktokolwiek z UE czepiał się wtedy Polski? Nie, bo jest to wyłączna kompetencja państw członkowskich. Tak samo jest też np. ze służbą zdrowia, choć bądźmy szczerzy, patrząc na naszą, bardzo przydałoby się, żeby ktoś się wtrącił.

Natomiast, co mówią na ten temat unijne traktaty?  Wspomniany wcześniej rozdział kompetencji określa artykuł 2 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej:

“1.   Jeżeli Traktaty przyznają Unii wyłączną kompetencję w określonej dziedzinie, jedynie Unia może stanowić prawo oraz przyjmować akty prawnie wiążące, natomiast Państwa Członkowskie mogą to czynić wyłącznie z upoważnienia Unii lub w celu wykonania aktów Unii.

2.   Jeżeli Traktaty przyznają Unii w określonej dziedzinie kompetencję dzieloną z Państwami Członkowskimi, Unia i Państwa Członkowskie mogą stanowić prawo i przyjmować akty prawnie wiążące w tej dziedzinie. Państwa Członkowskie wykonują swoją kompetencję w zakresie, w jakim Unia nie wykonała swojej kompetencji. Państwa Członkowskie ponownie wykonują swoją kompetencję w zakresie, w jakim Unia postanowiła zaprzestać wykonywania swojej kompetencji.

3.   Państwa Członkowskie koordynują swoje polityki gospodarcze i zatrudnienia na zasadach przewidzianych w niniejszym Traktacie, do których określenia Unia ma kompetencję.

4.   Zgodnie z postanowieniami Traktatu o Unii Europejskiej Unia ma kompetencję w zakresie określania i realizowania wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, w tym stopniowego określania wspólnej polityki obronnej.

5.   W niektórych dziedzinach i na warunkach przewidzianych w Traktatach, Unia ma kompetencję w zakresie prowadzenia działań w celu wspierania, koordynowania lub uzupełniania działań Państw Członkowskich, nie zastępując jednak ich kompetencji w tych dziedzinach.

Prawnie wiążące akty Unii przyjęte na podstawie postanowień Traktatów odnoszących się do tych dziedzin nie mogą prowadzić do harmonizacji przepisów ustawowych i wykonawczych Państw Członkowskich.

6.   Zakres i warunki wykonywania kompetencji Unii określają postanowienia Traktatów odnoszące się do każdej dziedziny.”

Artykuł 3 tego samego Traktatu mówi nam, co należy do wyłącznych kompetencji Unii Europejskiej.

„1. Unia ma wyłączne kompetencje w następujących dziedzinach:

a) unia celna;

b) ustanawianie reguł konkurencji niezbędnych do funkcjonowania rynku wewnętrznego;

c) polityka pieniężna w odniesieniu do Państw Członkowskich, których walutą jest euro;

d) zachowanie morskich zasobów biologicznych w ramach wspólnej polityki rybołówstwa;

e) wspólna polityka handlowa.

2. Unia ma także wyłączną kompetencję do zawierania umów międzynarodowych, jeżeli ich zawarcie zostało przewidziane w akcie ustawodawczym Unii lub jest niezbędne do umożliwienia Unii wykonywania jej wewnętrznych kompetencji lub w zakresie, w jakim ich zawarcie może wpływać na wspólne zasady lub zmieniać ich zakres.

Natomiast wykaz kompetencji dzielonych z państwami członkowskimi zawiera artykuł 4:

„1. Unia dzieli kompetencje z Państwami Członkowskimi, jeżeli Traktaty przyznają jej kompetencje, które nie dotyczą dziedzin określonych w artykułach 3 i 6.

2.   Kompetencje dzielone między Unią a Państwami Członkowskimi stosują się do następujących głównych dziedzin:

a) rynek wewnętrzny;

b) polityka społeczna w odniesieniu do aspektów określonych w niniejszym Traktacie;

c) spójność gospodarcza, społeczna i terytorialna;

d) rolnictwo i rybołówstwo, z wyłączeniem zachowania morskich zasobów biologicznych;

e) środowisko;

f) ochrona konsumentów;

g) transport;

h) sieci transeuropejskie;

i) energia;

j) przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości;

k) wspólne problemy bezpieczeństwa w zakresie zdrowia publicznego w odniesieniu do aspektów określonych w niniejszym Traktacie.

3.   W dziedzinach badań, rozwoju technologicznego i przestrzeni kosmicznej Unia ma kompetencje do prowadzenia działań, w szczególności do określania i realizacji programów, jednakże wykonywanie tych kompetencji nie może doprowadzić do uniemożliwienia Państwom Członkowskim wykonywania ich kompetencji.

4.   W dziedzinach współpracy na rzecz rozwoju i pomocy humanitarnej Unia ma kompetencje do prowadzenia działań i wspólnej polityki, jednakże wykonywanie tych kompetencji nie może doprowadzić do uniemożliwienia Państwom Członkowskim wykonywania ich kompetencji.”

Artykuł 6 stanowi o wyłącznych  kompetencjach państw członkowskich:

„Unia ma kompetencje do prowadzenia działań mających na celu wspieranie, koordynowanie lub uzupełnianie działań Państw Członkowskich. Do dziedzin takich działań o wymiarze europejskim należą:

  1. ochrona i poprawa zdrowia ludzkiego;
  2. przemysł;
  3. kultura;
  4. turystyka;
  5. edukacja, kształcenie zawodowe, młodzież i sport;
  6. ochrona ludności;
  7. współpraca administracyjna.”

Jak widać kwestie wymiaru sprawiedliwości wcale nie są wyłączną kompetencją państw członkowskich. Dzielą je z UE. Z przytoczonych zapisów można wywnioskować, że jedynie kształcenie prawników i administracja sądów są polami, na które UE nie ma wstępu.

Jednak, jak głęboko Unia Europejska może ingerować w przestrzeganie praworządności przez państwa członkowskie? Najważniejszy w tym kontekście jest artykuł 19 Traktatu o Unii Europejskiej. Mówi on o obowiązku państw członkowskich zapewnienia skutecznej ochrony przez prawo w dziedzinach objętych prawem UE . Na straży tego stoi Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej obejmuje Trybunał Sprawiedliwości, Sąd i sądy wyspecjalizowane. Zapewnia on poszanowanie prawa w wykładni i stosowaniu Traktatów.

Państwa Członkowskie ustanawiają środki niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony prawnej w dziedzinach objętych prawem Unii.

Dodatkowo artykuł 47 Karty Praw Podstawowych potwierdza prawo do bezstronnego i sprawiedliwego sądu:

Prawo do skutecznego środka prawnego i dostępu do bezstronnego sądu Każdy, kogo prawa i wolności zagwarantowane przez prawo Unii zostały naruszone, ma prawo do skutecznego środka prawnego przed sądem, zgodnie z warunkami przewidzianymi w niniejszym artykule. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony uprzednio na mocy ustawy. Każdy ma możliwość uzyskania porady prawnej, skorzystania z pomocy obrońcy i przedstawiciela. Pomoc prawna jest udzielana osobom, które nie posiadają wystarczających środków, w zakresie w jakim jest ona konieczna dla zapewnienia skutecznego dostępu do wymiaru sprawiedliwości.”

Artykuł 259 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej daje Komisji Europejskiej uprawnienia do podjęcia działań w razie podejrzenia, że państwo członkowskie nie wypełnia wspomnianych wyżej zobowiązań  wobec swoich obywateli.

“Jeśli Komisja uzna, że Państwo Członkowskie uchybiło jednemu z zobowiązań, które na nim ciążą na mocy Traktatów, wydaje ona uzasadnioną opinię w tym przedmiocie, po uprzednim umożliwieniu temu Państwu przedstawienia swych uwag.

Jeśli Państwo to nie zastosuje się do opinii w terminie określonym przez Komisję, może ona wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.”

Warto też wspomnieć o wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (wtedy Wspólnot Europejskich) z 1986 roku w sprawie 222/84 Marguerite Johnston przeciw Głównemu Konstablowi Królewskiej Policji Ulsteru. Stwierdzono, że państwa członkowskie mają swobodę w zakresie sądownictwa, jeśli chodzi o instytucje i procedury, ale jedynie do momentu, w którym naruszane są wspomniane prawa obywateli. Było to później potwierdzane przez różne wyroki TSUE. W 2013 roku orzekł, że zapewnienie niezawisłości sądownictwa jest podstawowym warunkiem efektywnej ochrony przez prawo, co z kolei jest warunkiem efektywności funkcjonowania prawa UE (sprawa C-175/11). Natomiast wyrok w sprawie C-506/04 z 2006 roku mówi nam: bezstronność i niezależność sądownictwa wymaga istnienia jasno określonych reguł (w tym przypadku ujętych w  europejskich Traktatach).

Unia Europejska ma pełne prawo do interweniowania, jeśli istnieje zagrożenie dla prawa obywateli do sprawiedliwego i bezstronnego sądu. Jak to wszystko ma się do Polski? O tym w innym artykule.

Nasze władze doskonale zdają sobie sprawę, że mało kto, a na pewno nie ich twardy elektorat, czyta traktaty unijne. Z tego powodu łatwo im manipulować i wymyślać niestworzone rzeczy. Nawet, jeśli ktoś czyta, to nie zawsze  jest w stanie zrozumieć specjalistyczny, prawniczy język. Jedną z ról tego bloga jest właśnie wyjaśnianie tak skomplikowanych dla większości ludzi kwestii. Jeśli tylko słyszycie jakąkolwiek opinię wygłoszoną przez polityka PiS, nie wierzcie nigdy na słowo – weryfikujcie to.

Źródła:

Traktatu o Unii Europejskiej, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:12016M/TXT

Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:12016E/TXT

Karty Praw Podstawowych, https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:12016P/TXT&from=ES

https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELEX:12016E/TXT

McCormick J., Zrozumieć Unię Europejską, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010

Euromit nr 14 – Unia Europejska narzuca nam prawo

Zaczynam cykl dotyczący zagadnień prawnych związanych z Unią Europejską. Kiedyś już poruszyłem jeden z wątków, ale było to bardzo powierzchowne. Ostatnio postanowiłem zgłębić temat i m. in. szczegółowo zapoznałem się z traktatami. Na pierwszy ogień stawiam najczęściej powtarzany zarzut w kierunku instytucji unijnych na gruncie prawnym. Czy Bruksela narzuca nam przepisy?

Na początek trzeba podkreślić, że prawo unijne to nie jest dla nas Polaków jakaś odległa, abstrakcyjna kwestia. Polska wchodząc do Unii Europejskiej musiała zaakceptować jej cały dotychczasowy dorobek prawny i uznać zwierzchnictwo Trybunału Sprawiedliwości. Wszystko to zostało zaakceptowane przez większość obywateli w referendum akcesyjnym. Nie jest tak, jak w czasie zaborów, gdy władza z zewnątrz, wbrew woli większości narodu, narzucała nam, często siłą, dyskryminujące normy. Zresztą okres ten mocno spaczył charaktery Polaków. Mamy z tym olbrzymie problemy do dzisiaj, co dobitnie pokazała pandemia COVID 19. Nazywam to chorobliwym wręcz nieposłuszeństwem.

Teraz musimy przyjrzeć się, jak stanowione i wdrażane jest prawo unijne. Jak już wiemy, ogólne kierunki działań UE określa Rada Europejska. Projekty aktów prawnych wychodzą tylko z Komisji Europejskiej. Uwzględnia się w nich sugestie państwa członkowskich i grup interesów. Parlament Europejski, Rada Europejska i Rada Unii Europejskiej mogą nakłonić KE do podjęcia prac nad aktem prawnym w danej sprawie. Następnie Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski wprowadzają poprawki. Każdy nowy akt prawny musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski, gdzie przecież zasiadają także (w dużej liczbie) ludzie wybrani przez nas. Trybunał Sprawiedliwości czuwa nad właściwą interpretacją przepisów i ich zgodnością z prawem unijnym.
Wszystko odbywa się tak, jak w normalnym procesie ustawodawczym prawa krajowego. Można wręcz powiedzieć, że obecnie wdrażanie w Polsce nowych ustaw jest zdecydowanie mniej przejrzyste.

Jakie akty prawne uchwała Unia Europejska? Są to rozporządzenia, dyrektywy, decyzje i zalecenia. Z tym, że jedynie trzy pierwsze są wiążące dla państw członkowskich, które muszą się do nich zastosować. Dyrektywy określają jedynie, co trzeba zmienić i w jakim kierunku (np. zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych), a szczegółowe przepisy zależą już od ustawodawców krajowych. Przypominam, że nie na każdą dziedzinę prawa Unia ma wpływ. Rozporządzenia są najbardziej podobne do aktów prawa krajowego i są stosowane bezpośrednio a ich zakres jest zazwyczaj wąski. Najczęściej służą korygowaniu lub ujednolicaniu istniejących już przepisów. Decyzje zawsze mają wąski zakres i są skierowane do jednego państwa lub grupy państw, instytucji lub nawet pojedynczych osób. Zwykle dotyczą spraw wewnętrznych UE jak administracja czy zmiany w instytucjach unijnych. Czasem wydaje się je też w razie potrzeby rozwiązania jakiegoś sporu między państwami lub korporacjami.
Przypominam, że nie na każdą dziedzinę prawa Unia ma wpływ.

Ktoś może zapytać, po co nam w ogóle prawo unijne? Dlaczego nie wystarczy nam własne, polskie? Otóż wiele wprowadzanych przepisów ma służyć dobru obywateli Unii. Władze państw członkowskich często nawet ze zwykłego lenistwa a najczęściej z ignorancji mogą nie pomyśleć, żeby uregulować daną kwestię. To chyba dobrze, że istnieje ktoś, kto czuwa nad tym i mobilizuje rządy do działania nie narzucając szczegółowych rozwiązań. Przy okazji mamy odpowiedź na pytanie, po co szarym obywatelom Unia Europejska: tutaj, tutaj.

Proces stanowienia i wdrażania prawa unijnego przebiega tak, jak należy i jest przejrzysty. Wiodącą w nim rolę odgrywa jedyna instytucja unijna, która pochodzi z powszechnych wyborów -Parlament Europejski. Dyrektyw UE boją się wyłącznie rządy, które nie chcą poprawiać życia swoich obywateli.

Euromit nr 6 – Unia Europejska jest ZA mało demokratyczna

Sala obrad PE

Jednym z najczęściej powtarzających się zarzutów przeciw Unii Europejskiej jest tak zwany deficyt demokracji. Dość powszechnie uważa się, że obywatele UE mają bardzo mały wpływ na wybór wielu polityków nią rządzących, a co za tym idzie, na jej decyzje. W tym tekście chciałbym wykazać, czy jest to prawdą i na ile stanowi problem.

Na początek przyjrzyjmy się unijnym instytucjom, sposobom ich wyłaniania i funkcjom pełnionym przez nie.

Najbardziej demokratyczną instytucją bez wątpienia jest Parlament Europejski. Pełni on niemal identyczną funkcję, co parlamenty krajowe, czyli uchwala akty prawne i budżet. Od 1979 roku przeprowadzane są powszechne wybory, w których uprawnieni do głosowania obywatele poszczególnych państw wybierają swoich przedstawicieli spośród polityków wywodzących się z ich krajów.

Na drugim miejscu co do poziomu demokracji można umieścić Radę Europejską i Radę Unii Europejskiej. Dla przypomnienia- pierwsza z nich nie ma znaczącego wpływu na politykę Wspólnoty a jedynie wyznacza ogólne kierunki jej rozwoju. RUE dzieli funkcję ustawodawczą z Parlamentem Europejskim. Na wybór członków tych instytucji mamy wpływ o tyle, o ile na wybór prezydenta, premiera i ministrów, ponieważ w RE zasiadają głowy i premierzy państw, a w Radzie Unii Europejskiej najczęściej ministrowie spraw zagranicznych lub innych resortów zależnie od rozpatrywanych spraw.

Najmniej demokratyczna i często wskazywana jako symbol deficytu demokracji jest Komisja Europejska. Jest to jedyna instytucja ponadnarodowa, czyli nie opiera się na negocjacjach pomiędzy państwami. Jej zadaniem jest proponowanie projektów aktów prawnych i czuwanie nad tym, żeby kraje wdrażały je do własnego prawa. Ma także dbać o wspólny interes państw członkowskich UE. Komisarze zobowiązani są do porzucenia własnych celów narodowych. Jej kompetencje nie są więc tak rozbuchane, jak wielu eurosceptykom się wydaje. Każdy zaproponowany projekt aktu prawnego musi przejść przez Parlament Europejski. Przewodniczący Komisji Europejskiej wybierany jest przez przywódców państw członkowskich na posiedzeniu Rady Europejskiej. Musi zostać zaakceptowany przez każdy z krajów i Parlament Europejski. Poszczególni komisarze wymagają zaakceptowania przez przewodniczącego Komisji oraz PE. Co najważniejsze KE może zostać odwołana przez Parlament Europejski. Na wniosek 70 europosłów dochodzi do głosowania. Jeśli 2/3 zgromadzonych zagłosuje przeciw Komisji, zostaje zdymisjonowana.

Mówiąc o poziomie demokracji Unii Europejskiej nie można się koncentrować jedynie na jej instytucjach. Należy tu przypomnieć, że tak samo, jak we własnych państwach, obywatele mają prawo inicjatywy ustawodawczej po zebraniu określonej liczby podpisów, w tym wypadku co najmniej miliona. Również istnienie Trybunału Sprawiedliwości zapewnia wiele praw wynikających z demokracji. Można przed nim dochodzić swoich praw na przykład, jeśli własny kraj je łamie.

Bez wątpienia Unia Europejska nie jest w pełni demokratyczna. O ile Parlament Europejski wyłaniany jest bezpośrednio, na wybór Rady Unii Europejskiej mamy dość duży wpływ, to Komisja Europejska ma tu duże braki. Trzeba jednak zastanowić się, czy jest to jakiś duży problem w dzisiejszym świecie. Z pewnością większość ludzi chciałaby demokracji bezpośredniej. Jednak taki ustrój funkcjonuje tylko w jednym państwie na świecie i z pewnością nie jest to przypadkiem. Szwajcaria, bo o niej tu mowa, jest bardzo bogatym krajem i stać ją na przeprowadzanie referendum w prawie każdej sprawie a jej obywatele mają niezwykle rozwiniętą świadomość obywatelską. Badania Eurobarometru (projekt badań opinii publicznej na temat UE) wskazują, że brak zaufania do opinii obywateli UE nie jest bezpodstawny. Na przykład w Niemczech, kiedy wprowadzano walutę euro, poparcie dla tego projektu było na poziomie 40% a blisko dziesięć lat później wynosiło 60%. Jak widać, nawet w tak dojrzałych demokracjach świadomość w sprawach wspólnotowych nie jest wysoka. Zresztą niska frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego (na poziomie ogólnym 43% w 2014 roku, a np. w Polsce od początku utrzymuje się trochę powyżej 20%), mimo jego zwiększonej roli, dobitnie świadczy o niskim stanie wiedzy „europejskiej”. Można więc powiedzieć, że sami odbieramy sobie szanse wpływu na politykę Unii w już dostępnym zakresie. Jak tu oczekiwać rozszerzenia go? Popis tego, jak eurosceptykom zależy na demokratycznych zmianach w UE dała polska delegacja na ostatnim szczycie Rady Europejskiej. Storpedowała wraz z przedstawicielami Czech, Słowacji, Węgier i Włoch tak zwaną procedurę Spitzenkandidaten, czyli wyłaniania przewodniczącego Komisji Europejskiej spośród kandydatów wybranych przez największe frakcje w Parlamencie Europejskim w wewnętrznym głosowaniu (tylko dlatego, że jeden z nich dobrze wykonywał swoje dotychczasowe obowiązki). Bez wątpienia formuła Spitzenkadidaten była bardziej przejrzystym rozwiązaniem.

Dlaczego od Unii Europejskiej oczekuje się większej demokracji niż od państw członkowskich? Wszelkie zmiany idące w stronę zmniejszenia deficytu demokracji powinny zachodzić oddolnie w myśl unijnej zasady subsydiarności (każda sprawa powinna być rozwiązywana na jak najniższym szczeblu). Mamy tu ważne zadanie dla edukacji. Jedną z głównych ról widziałbym dla dziennikarzy, którzy można powiedzieć, są pośrednikami między politykami a społeczeństwem. Nie każdy obywatel musi rozumieć, jak to wszystko działa. Zresztą już zaczynają powstawać inicjatywy mające na celu zmianę stanu rzeczy. Jedną z nich jest We Europeans. Ludziom w całej Europie przez internet zadano pytanie „Jak możemy poprawić działanie Unii Europejskiej?”. Za pomocą portali internetowych i społecznościowych oraz stron internetowych ludzie przedstawiali swoje postulaty, z których wyłoniono trzydzieści tysięcy najpopularniejszych. Następnie w każdym z państw członkowskich (oprócz Wielkiej Brytanii) wyłoniono po dziesięć. Ostatecznie stworzono listę dziesięciu ogólnoeuropejskich propozycji z największym poparciem. Było to najszersze konsultacje społeczne w historii UE.

Wróćmy jeszcze do kwestii Komisji Europejskiej. Jak już wspomniałem, jest to jedyna ponadnarodowa instytucja w UE. Głównym zarzutem pod jej adresem jest nie tylko to, że wybiera się ją bardzo pośrednio, ale też nie ma nad nią żadnej kontroli społecznej. Nie ma jednak tak silnych kompetencji, by robić z tego duży problem. Co do ponadnarodowości KE także trzeba się zastanowić, czy jest to bardzo uciążliwe. Przecież w historii brak kontroli nad rządami narodowymi doprowadził już do tragedii na przykład II wojny światowej. Wydaje się więc, że czuwanie nad władzami państw jest potrzebne. Kwestią do dyskusji jest kształt takiej instytucji i zakres jej władzy.

Źródło danych:

Eurobarometr

https://www.europarl.europa.eu/at-your-service/pl/be-heard/eurobarometer

Euromit nr 2 – Unia Europejska jak Związek Radziecki

Flaga Unii Europejskiej na wzór radziecki

Dziś pora przyjrzeć się mitowi najbardziej bolesnemu chyba nie tylko dla mnie jako euroentuzjasty, ale i samej UE. Chodzi mi mianowicie o pojawiające się często, zwłaszcza w internecie, porównania Unii Europejskiej do Związku Radzieckiego. Przybierają one rozmaite formy. Brukseli przypisuje się taką samą rolę, jaką pełniła Moskwa w czasie zimnej wojny. Flaga Unii Europejskiej przedstawiana jest przez przeciwników integracji na naszym kontynencie jako złote gwiazdy na czerwonym tle w celu upodobnienia do flagi radzieckiej. Wreszcie – mówi się o eurokołchozie, co prawdopodobnie odnosi się do pracy poza granicami własnego kraju (tzw. robienie u Niemca). Jak w ogóle można mieć sumienie, żeby tak bezwzględnego i odpychającego kolosa porównywać do UE, która pozwoliła nam o nim zapomnieć i zakończyła dwubiegunowy podział Europy? Być może niewypaczona ideologia komunistyczna ma pewne punkty wspólne z ideami Ojców integracji europejskiej jak internacjonalizm czy równość, ale obie inicjatywy poszły zupełnie innymi drogami. Myślę, że poruszony dzisiaj mit wynika z przekonania o narzucaniu nam prawa i wtrącaniu się w nasze wewnętrzne sprawy przez Brukselę, jak robił to Związek Radziecki w czasie zimnej wojny. Zatem rozprawmy się z tą kalumnią.

Jednak na samym początku cofnijmy się na chwilę w dawne dzieje. W historii Europy było wiele prób integracji jej narodów i państw. Pierwsze z nich były dokonywane oczywiście bezwzględną przemocą, jak robiło to Cesarstwo Rzymskie czy Imperium Karola Wielkiego. Później mocarstwa skoncentrowały się na rozwoju imperiów kolonialnych a w Europie powstały pierwsze projekty integracji za zgodą zainteresowanych władców państw: unia duńsko-szwedzka, unia angielsko – szkocka i wreszcie nasza Rzeczpospolita Obojga Narodów. Jednak wciąż brakowało jednego istotnego czynnika – potwierdzonej woli obywateli. Przez kontynent przetoczyły się jeszcze trzy ogromne fale siłowych prób integracji: wojny napoleońskie, I i II wojna światowa. Wskutek ostatniej z nich my i państwa Europy Wschodniej znaleźliśmy się w dziwnej i niezdrowej zależności od Związku Radzieckiego, który wcześniej podbił Kaukaz czy kraje bałtyckie. W tym tworze nie było miejsca na równość państw i liczenie się z głosem obywateli. Od początku było jasne, kto tu rządzi. Tymczasem po drugiej stronie „Żelaznej Kurtyny” kładzione były podwaliny obecnego ładu międzynarodowego opartego na bezpieczeństwie i rozwoju gospodarczym.

Kiedy rozpoczęliśmy starania o członkostwo w Zjednoczonej Europie, mieliśmy nadzieję na lepszą przyszłość. Mityczny świat funkcjonujący gdzieś za żelazną kurtyną jawił się jak kraina z baśni. Był wolny, dostatni, barwny i radosny. Pragnęliśmy należeć do tej cywilizowanej i bogatej części Europy. W naszej siermiężnej i szarej rzeczywistości słuchaliśmy z zachwytem opowieści nielicznych szczęśliwców, którym dane było powrócić z zachodu. Niektórzy mogli dokonywać zakupów w PEWEX-ie za dolary lub bony. Tak między innymi powstawały kolekcje kolorowych puszek po napojach i papierków z historyjkami obrazkowymi po gumach do żucia jako namiastki lepszego świata. Daliśmy wyraz chęci członkostwa głosując w ogólnokrajowym referendum. Nikt nas do tego nie zmusił siłą ani podstępem. Poparcie społeczne dla naszego uczestnictwa w integracji europejskiej jest wciąż bardzo wysokie.

Zresztą to nie jedyny przejaw demokratycznego charakteru UE. Co pięć lat wybieramy swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Czy ktoś w radzieckiej strefie wpływów, choć przez chwilę pomyślał, że mógłby wybierać parlament ZSSR? Utworzenie takowego dla bloku wschodniego nikomu nawet się nie śniło. Tak naprawdę nikt po tej stronie nie mógł mieć pojęcia, co to są wolne wybory.

Głównym celem było już nigdy nie dostać się pod but żadnego państwa. Jedynie trzeba było przekazać część kompetencji na poziom współpracy międzynarodowej lub powierzyć ponadnarodowej instytucji. To jest niezwykle ważne, gdyż państwa także powinny podlegać odgórnej kontroli. Samowola niektórych z nich już nieraz w historii Europy doprowadziła do tragedii. Pierwszą główną korzyścią członkostwa jest więc poczucie bezpieczeństwa mimo niezmiennie trudnego położenia geopolitycznego.

Ogromne wsparcie finansowe z funduszy europejskich rekompensuje nam odrzucony przez komunistyczne, zależne od ZSRR władze powojenny plan Marshalla. Ze strony naszych „wielkich przyjaciół” ze Wschodu takiej pomocy nie doczekaliśmy się, a wręcz często żerowali oni na podległych im państwach uzupełniając własne braki ich towarami. Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, do której i my należeliśmy dbała tylko o radzieckie interesy.

Pora na omówienie ostatniego z wymienionych wyżej przeze mnie głównych przejawów stawiania na równi Unii Europejskiej i Związku Radzieckiego. Praca w innych krajach członkowskich to nie żaden kołchoz. To prawda, że wielu ludzi zmusza do tego sytuacja ekonomiczna. Jednak są to zajęcia niezwykle dobrze płatne, nawet lepiej niż ambitniejsze w kraju i nie mają w żaden sposób charakteru niewolniczego. Teraz, gdy mamy wspólny rynek taka praca np. Polaka w Anglii (jeszcze) ma na niego pozytywny wpływ a więc i na nas.

Dzięki Strefie Schengen nie tylko możemy swobodnie podróżować już niemal po całej Europie, ale i pracować, studiować czy mieszkać w dowolnym państwie Unii. W czasach PRL nawet poruszanie się po strefie wpływów Związku Radzieckiego było ograniczone a co dopiero wyjazdy na Zachód. Jednak, co mogą o tym wiedzieć Ci, którzy nigdzie nie byli?

Program ERASMUS i mu pokrewne umożliwiły młodym ludziom niezwykle łatwe wyjazdy na rok na studia w dowolnym kraju Unii. Daje to studentom szanse na poszerzanie horyzontów, zwiedzanie Europy i poznawanie innych kultur a także nawiązywanie międzynarodowych przyjaźni, bez uszczerbku dla nauki. W czasach komunistycznych studia za granicą to był trudno osiągalny cel. Co prawda dzieci prominentów wyjeżdżały kształcić się do Moskwy, ale skrzętnie pilnowano, żeby przypadkiem zbyt dużo nie zobaczyły.

Dostaliśmy też niezwykły instrument w postaci Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który nie zostawia nas samych przed niesłuszną opresją własnego państwa. Wreszcie znaleźliśmy się w strefie rządów prawa i swobód obywatelskich. Nie zostaniemy już aresztowani za wyrażanie własnego zdania i udział w demonstracjach. A widzieliśmy, co ostatnio miało miejsce na Białorusi i w Rosji. Warto tu wspomnieć historię pierwszego przywódcy PRL Bolesława Bieruta, który pewnego razu pojechał do Moskwy jako gość XX Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego . Do Polski wrócił w trumnie, gdyż rzekomo zachorował na grypę i zmarł. Był przeciwny zapoczątkowanemu wtedy procesowi destalinizacji. Do dziś przecież są dokonywane mordy polityczne powszechnie wiązane z Rosją. W ostatnich latach Unia Europejska zmaga się z niesfornymi rządami Polski, Węgier i Wielkiej Brytanii. Czy ich przywódcom grozi coś ze strony Brukseli? Jedynie na kraj mogą zostać nałożone sankcje, co UE niechętnie czyni wobec swoich członków.

O takich przywilejach i możliwościach, które dała nam Unia Europejska nawet obywatele ZSRR i państw satelickich mogli jedynie pomarzyć. Dobrowolność i uprzywilejowanie to słowa klucze, żeby pojąć tę ogromną różnicę wykazaną w tekście. Dlaczego więc wciąż pojawiają się i są żywe porównania Unii Europejskiej do Związku Radzieckiego?..