Ładowanie

Obalamy euromity

Unia Europejska nie gryzie
Zapraszam

Jakie są perspektywy utworzenia federacji Europejskiej?

Guy Verhofstadt – najbardziej znany współczesny federalista

Jakiś czas temu napisałem tekst, w którym odniosłem się do jednej z najważniejszych kwestii dotyczących przyszłości Unii Europejskiej czyli tego, jaki ma mieć kształt ustrojowy. Przedstawiłem dwie koncepcje: federację i konfederację oraz pokrótce wyjaśniłem różnice między nimi. Następnie szczegółowo omówiłem pomysł federalizacji, bo wydaję się, że ta druga koncepcja praktycznie została zrealizowana. Minęło już kilka lat, więc najwyższy czas, żeby zdać relację z postępów federalizacji UE.

23 listopada ubiegłego roku Parlament Europejski przegłosował skierowanie do dalszych prac projektu zmian traktatów.  Za głosowało 291 europosłów, przeciw 274 a 44 wstrzymało się od głosu. Wśród propozycji znalazło się:

–  zwiększenie kompetencji PE (m.in. przyznanie inicjatywy ustawodawczej),

–  zmniejszenie liczby komisarzy do 15,

–  wydłużenie listy kompetencji dzielonych między państwa członkowskie a Unię poprzez uzupełnienie jej o bezpieczeństwo, obronność, zdrowie publiczne i leśnictwo,

–  dodanie do katalogu kompetencji wyłącznych UE środowiska, bioróżnorodności oraz spraw dotyczących negocjacji nt. globalnego ocieplenia,

–  zaostrzenie przepisów dotyczących praworządności w taki sposób, żeby stwierdzenie naruszenia automatycznie oznaczało zamrożenie funduszy,

–  rozszerzenie głosowań z zastosowaniem kwalifikowanej większości (wymagana jest ściśle określona liczba głosów) kosztem jednomyślnego podejmowania decyzji. Teraz projekt zostanie przedstawiony Radzie Unii Europejskiej, która zajmie się nim dopiero 12 grudnia. Do ostatecznych zmian traktatów droga jest jeszcze bardzo długa.   

Największe kontrowersje, jeśli chodzi o zmiany traktatów, budzi zniesienie prawa weta podczas głosowania w Radzie Unii Europejskiej w sprawach polityki zagranicznej i obronności, bo do tego prowadzi większa liczba głosowań z użyciem większości kwalifikowane). Szczególnie nie podoba się to małym krajom, które mogłyby zostać przegłosowane, a tak w razie zagrożenia żywotnego interesu, któreś z nich może wszystko zablokować swoim sprzeciwem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby prawo weta było stosowane uczciwie, ale często państwa używają go jako szantażu, żeby załatwiać swoje sprawy. Nawet tak bezdyskusyjna kwestia jak sankcje na Rosję jest często blokowana przez Węgry. Najdziwniejsze, że także nasz kraj twardo obstaje za prawem weta, choć mamy zdolność budowania opozycji wokół danych projektów. Nie przeszkadza nawet polskie doświadczenie z liberum veto, które współprzyczyniło się do upadku II Rzeczypospolitej, bo państwo nie mogło przeprowadzić koniecznych reform ze względu na sprzeciw jakiegoś szlachcica wynikający często z partykularnych interesów. Niemniej obecnie całkowite zniesienie prawa weta wydaje się niemożliwe. Jednak nie można tej kwestii zupełnie odłożyć. Być może trzeba określić limit sprzeciwów w danym okresie. Można także na początek znieść prawo weta w mniej ważnych sprawach.

Jednym z  głównych argumentów za federalizacją Unii Europejskiej jest oczywiście ten ekonomiczny. Nie będąc jednym państwem europejskie kraje nie dadzą rady w gospodarczej rywalizacji z Chinami i USA, a przecież coraz bliżej pierwszej ligi są Indie. Niedawno przeczytałem w internecie komentarz, w którym pisząca go osoba stwierdziła, że ona nie ma potrzeby ścigać się z Chińczykami. Ok, ale to nie jest jedynie kwestia chęci i kiedyś może stać się koniecznością. Jeśli Chiny za bardzo nam uciekną a ich firmy zaleją Europę, wspomniany internauta będzie musiał zasuwać za legendarną miskę ryżu i wtedy momentalnie zmieni się jego punkt widzenia. Zatem nawet strategia obronna musi zakładać udział w tym wyścigu. Temat przyszłych relacji chińsko-europejskich poruszę szerzej w jednym z następnych artykułów.

Z ust polityków byłej opcji rządzącej wypowiadających się na temat federalizacji UE słyszę określenie „centralizacja”. Może trudno nazwać to błędem merytorycznym, ale   nieścisłością już trzeba. Federacja europejska w oczywisty sposób byłaby bardziej scentralizowana niż UE, która jest organizacją międzynarodową posiadającą elementy państwa. Jednak federacja jest dużo mniej scentralizowana niż tzw. państwo unitarne, gdzie jednostki administracyjne mają małe uprawnienia. Gdybyśmy powiedzieli Amerykaninowi lub Niemcowi, że jego państwo jest scentralizowane, to by nas wyśmiał. W Polsce centralizacja władzy budzi negatywne skojarzenia w społeczeństwie i populiści to wykorzystują określając federalizację w ten sposób. W czasach PRL-u w 1975 roku przeprowadzono reformę administracyjną,  która zlikwidowała powiaty a liczbę województw zwiększyła z 17 do 49, co wzmocniło władzę centralną, choć z drugiej strony rola licznych prowincjonalnych miast znacznie wzrosła i lepiej się rozwijały. Nikt nie chce tworzyć unitarnego państwa „Europa”, choćby dlatego, że ludzie nigdy się na to nie zgodzą.

Jak wszyscy wiemy 13 grudnia ubr. zmieniła się w Polsce władza. Nowa, główna partia rządząca z pewnością jest euroentuzjastyczna. Jednak w głosowaniu w Parlamencie Europejskim jej europosłowie zagłosowali przeciwko zmianom traktatów europejskich, co osobiście mnie rozczarowało.  Bulwersuje mnie to szczególnie dlatego, że nie była to decyzja wiążąca. Ani jedna literka z raportu, nad którym debatowano wtedy w PE nie musiała się znaleźć w ostatecznym projekcie zmian. Poza tym wiadomo było, że to przejdzie przez Parlament Europejski a w Radzie Europejskiej na pewno Węgry zablokują cały proces. Można więc powiedzieć, że Koalicja Obywatelska sprzeciwiła się jakiejkolwiek debacie o traktatach. Trudno więc mówić o ryzyku wywołania niepokojów społecznych. Marzy mi się władza w Polsce, która w polityce europejskiej przynajmniej nie tchórzy i ma inicjatywę. Na opcję popierającą federację europejską nie mam co liczyć). Nawet jeśli pomysły instytucji unijnych i największych państw nie są dla nas korzystne, odpowiedzią na to nie powinno być blokowanie dyskusji, obrażanie się i wyzywanie UE oraz Niemców od zaborców. Należy jasno, rzeczowo i spokojnie przestawiać swoje stanowisko i rozmawiać. Z drugiej strony nie widzę silnej woli starej Unii do promowania idei ściślejszej integracji. Jedyne rozwiązania, które zostały zaproponowane zwiększają dominację największych państw. To oczywiste, że musi ktoś rządzić, ale nie może to zamieniać się w dyktat.

Wracając do tytułowej kwestii, mimo doskonałych warunków do zbliżenia państw europejskich, jakie stanowi zagrożenie wewnętrzne, nie ma ku temu woli a jakiekolwiek zmiany przebiegają bardzo powoli. Również społeczeństwa nowych państw członkowskich nie chcą federalizacji w odróżnieniu od tych starych. Nawet koncepcja zbliżenia Polski z Francją kosztem Niemiec nie spotkała się ze specjalną aprobatą, a przecież to musi budzić dużo mniejsze kontrowersje (nawet w najbardziej patriotycznych środowiskach) niż bliska współpraca z Niemcami. Prawdopodobnie nawet ja i moi rówieśnicy nie dożyjemy powstania federacji europejskiej. Dopiero następne pokolenie, młodzi ludzie, którzy nie znają świata bez UE i dzięki wyjazdom na Erasmusa mają dobry kontakt z obywatelami innych państw UE będą gotowi na taką zmianę. Wcześniejsze generacje wciąż zbyt często myślą historycznymi schematami.

Jak stwierdziłem w poprzednim artykule o federacji europejskiej, taka przyszłość Starego Kontynentu, nawet jeśli bardzo odległa, jest jedyną opcją, żeby zapobiec chińskiej kolonizacji gospodarczej. Nie ma innej alternatywy, jeśli my w Europie chcemy nadal żyć dostatnio i czuć się bezpiecznie, a wyzwań, z którymi państwa członkowskie same sobie nie poradzą (imigracja, pandemie, zmiany klimatu, wojny u granic, dezinformacja czy sztuczna inteligencja) wciąż przybywa. To co proponuje skrajna prawica sprawiłoby jedynie, że wróciłyby egoizmy narodowe i UE rozpadłaby się. Tym, którym wydaje się, że po tylu latach wspólnoty wojna w sercu Europy nie jest możliwa, przypomnę, iż historia zna przypadki wieloletnich sojuszników stających się śmiertelnymi wrogami. Dlatego nie powinno się walczyć z federalizacją Unii Europejskiej i za wszelką cenę opóźniać cały proces. Przecież nie wyklucza on rozwiązywania drobniejszych, ale na ten moment istotniejszych problemów. Można za to zacząć się przygotować na przyszłe zmiany i przeprowadzić  je, w jak najlepszy, racjonalny i przede wszystkim sprawiedliwy sposób. Nie da się zatrzymać machiny dziejów.

Dodaj komentarz