Ładowanie

Obalamy euromity

Unia Europejska nie gryzie
Zapraszam

Pobrexitowy kac moralny trwa 

Demonstracje nawołujące do powrotu Wielkiej Brytanii do UE

Minęły już ponad trzy lata, odkąd drzwi Unii Europejskiej zamknęły się za Wielką Brytanią, a głosy na temat Brexitu i jego skutków wciąż docierają do naszych uszu. Coraz większa liczba brytyjskich obywateli podnosi krzyk domagają się powrotu do UE, a przynajmniej ponownego przeprowadzenia referendum.  Z czego wynika ta zmiana w myśleniu Brytyjczyków i jakie perspektywy rysują się przed Zjednoczonym Królestwem? O tym opowiem dzisiaj. 

2022 rok przyniósł Wielkiej Brytanii bezprecedensowe zawirowania polityczne. W ciągu tamtych dwunastu miesięcy rządziło trzech premierów. W tym okresie, jeśli chodzi o Europie jedynie w Bułgarii do zmiany dochodziło częściej. Burza zaczęła się oczywiście od niesprowokowanej agresji Rosji na Ukrainę. W obliczu wojny brytyjscy rządzący stanęli na wysokości zadania i od początku byli w awangardzie pomocy napadniętemu państwu. Szczególna była w tym rola premiera Borisa Johnsona, minister spraw zagranicznych Liz Truss i ministra obrony Bena Wallace’a. Niedługo potem wybuchła afera w rządzie, ponieważ w szczycie pandemii, gdy na Brytyjczyków były nałożone bardzo silne obostrzenia ograniczające kontakty społeczne, zorganizowano przyjęcie w budynkach rządowych. Pod naciskiem opinii publicznej 7 lipca Boris Johnson podał się do dymisji. Na nowego premiera została wybrana Liz Truss, ale z tą funkcją nie radziła już sobie tak dobrze jak z szefowaniem brytyjskiej dyplomacji. Jej rządzenie trwało zaledwie 45 dni! Jednak w przeciwieństwie do Borisa Johnsona swoją dymisję ogłosiła całkowicie dobrowolnie. Gdyby tego nie zrobiła, nic wielkiego by się nie stało. A jakie były powody tej rezygnacji? Główną przyczyną całego zamieszania była nieudana reforma finansów państwa. Obniżono podatki dla przedsiębiorców i najbogatszych, a jednocześnie zwiększono wydatki rządowe. Rynki zareagowały na to paniką, bo nie było wiadomo w jaki sposób zostanie załatana powstała dziura budżetowa. Funt brytyjski osiągnął najniższą wartość względem dolara w historii. Oprocentowanie kredytów hipotecznych znacząco wzrosło. Zaniepokoił się nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który do tej pory poświęcał uwagę głównie państwom rozwijającym się. Początkowo konsekwencje błędnej decyzji spadły na barki ministra finansów Kwasiego Kwartenga, który został odwołany ze swojego stanowiska. Jednak kolejne wydarzenia doprowadziły do dymisji samej premier. Potem na rezygnację ze swojego stanowiska zdecydowała się minister spraw wewnętrznych  Suell Bravermann. Oficjalnym powodem było to, że wysłała służbową wiadomość za pomocą prywatnej poczty elektronicznej. Swoją drogą w Polsce dymisja przez taką “błahostkę” byłaby nie do pomyślenia. Jednak naciskana przez dziennikarzy była brytyjska minister dodała, że nie podoba się jej kierunek, w którym zmierza rząd Truss. Po dymisji premier Liz Truss doszło do niezwykle groteskowej sytuacji. W Wielkiej Brytanii kandydata na szefa rządu wybiera partia w wieloturowych wyborach wewnętrznych. Na kandydata zgłosił się m.in Boris Johnson! Jednak w ostatnim momencie wycofał się z wyścigu. Od 25 października 2022 roku premierem jest Rishi Sunak, pierwszy w historii polityk pochodzenia nieeuropejskiego (konkretnie hinduskiego) na tym stanowisku. Trudno jeszcze jednoznacznie oceniać jego rządy.  Na dokładkę we wrześniu zmarła królowa Elżbieta II, co jeszcze bardziej pogłębiło kryzys. Momentalnie spadło poparcie dla monarchii w brytyjskim społeczeństwie, bo Karol nie cieszy się nawet połową popularności swojej matki. Nie brakuje głosów, że tron powinien objąć bardziej lubiany książę Wiliam. Wtedy na pewno notowania całej rodziny królewskiej poszybowałyby w górę. Jednak trudno mieć wątpliwości, że monarchia już nigdy nie będzie tak popularna jak za panowania Elżbiety II. Wszystkie opisane wyżej wydarzenia sprawiły, że poparcie dla Partii Konserwatywnej gwałtownie spadło na korzyść Partii Pracy. W efekcie sondaże tej ostatniej stały się lepsze niż głównego rywala. Dziś przewaga Laburzystów sięga 20% a wybory parlamentarne zbliżają się coraz większymi krokami.  Brytyjczycy pójdą do urn już 4 lipca. Nie można pominąć kolejnego kuriozum. Niedawno ministrem spraw zagranicznych został David Cameroon! Dla tych, którzy nie pamiętają – był on premierem ogłaszającym referendum w sprawie opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Sam był za pozostaniem i żywił przekonanie, że większość społeczeństwa także.  Swoją karierę polityczną wznowił także główny zwolennik i inspirator Brexitu Nigel Farage. Były członek Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, a potem założyciel Brexit Party wrócił jako przewodniczący tego drugiego ugrupowania, które obecnie nazywa się Reform UK i z nim przystąpi do najbliższych wyborów parlamentarnych.

Brexit, jak mogliście u mnie już przeczytać, na początku wcale nie okazał się sielanką z zapowiedzi głównych promotorów tego kroku. Jednak przez trzy lata sytuacja nie uległa poprawie, a problemów tylko narosło. Nawet poruszanie się zwykłych obywateli jest bardzo skomplikowane.   Np. podczas odpraw paszportowych na lotniskach brytyjscy podróżni nie mogą być przepuszczani przez elektroniczne bramki przyspieszające cały proces. Przywilej ten przysługuje jedynie obywatelom państw Europejskiego Obszaru Gospodarczego, czyli Unii Europejskiej i Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Szwajcaria).  Zaczęło brakować pracowników pewnych profesji, bo okazało się, że dumni synowie i córki Albionu nie chcą się podejmować zajęć, które wykonywali imigranci z Europy Wschodniej. Faworyzowani ich kosztem Bengalczycy, Pakistańczycy czy czarnoskórzy z Karaibów nie wykonują już bez słowa poleceń dawnych panów kolonialnych a nawet jeśli duża część tych ludzi pracuje, to nie są w stanie wypełnić luki po Bułgarach, Łotyszach, Polakach czy Słowakach. Brakuje też pewnych produktów, bo import okazał się bardzo utrudniony. Publiczna służba zdrowia znajduje się w opłakanym stanie. W tym sektorze także są olbrzymie wakaty. Co najlepsze: okazuje się, że brakuje tylu pracowników ilu zapewniłaby imigracja z innych państw członkowskich. Na początku 2023 roku odbyły się największe strajki lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników medycznych. Domagają się oczywiście podwyżek. Skłoniły ich do tego rosnące koszty życia wynikające z wysokiej inflacji. Nikt nawet nie widział tych pieniędzy, które miały zostać zaoszczędzone dzięki opuszczeniu UE. Strajki sprawiły, że rząd zdecydował się ograniczyć bardzo już restrykcyjne prawo do protestu. Próbuje się zaklinać rzeczywistość, że kryzys gospodarczy wynika jedynie z pandemii i wojny w Ukrainie, ale na dłuższą metę nikogo to nie przekona, bo nie da się jednoznacznie wykazać, że Brexit nie ma tu żadnego znaczenia. Ogólna sytuacja gospodarcza jest tu jedynym papierkiem lakmusowym. Zresztą najważniejsza jest tu opinia obywateli, a oni w większości przypadków nie mają wątpliwości co do przyczyn.  

Jednak w ostatnich dwudziestu ośmiu miesiącach nie brakowało pozytywnych informacji dla Wielkiej Brytanii.  Blisko jest osiągnięcie porozumienia w sprawie statusu Gibraltaru. Sytuacja jest tam bardzo podobna do północnoirlandzkiej z tym że w tym przypadku jest to brytyjskie terytorium zamorskie na południowym skraju Hiszpanii, a nie część składowa Zjednoczonego Królestwa. Wielokrotnie przechodził z rąk do rąk między tymi państwami. Brexit rozbudził w Hiszpanach nadzieję na trwałe odzyskanie Gibraltaru, co jest określane jako dekolonizacja. Jednak mieszkańcy tego obszaru w 90% opowiadają się za pozostaniem WB. Minimum, którego oczekują Hiszpanie jest likwidacja ogrodzenia na granicy. Właśnie m. in. to ma być zawarte w porozumieniu.  

W sprawie Irlandii Północnej Brytyjczycy wciąż nie odpuszczają.  Nawet w pewnym momencie rząd zastanawiał się nad jednostronnym wypowiedzeniem części protokołu irlandzkiego. Unia Europejska w reakcji uruchomiła procedurę naruszeniową. Całe zamieszanie ze wspomnianą częścią porozumienia brexitowego doprowadziło do wewnętrznego kryzysu politycznego w IP. W wyniku bojkotu probrytyjskiej partii przez dwa lata nie było lokalnego rządu. Porozumienie pokojowe wymaga bowiem, żeby w skład rządu zawsze wchodzili przedstawiciele obu stron sporu. Na początku 2024 roku doszło do porozumienia i pierwszy raz na czele rządu lokalnego rządu stanął polityk proirlandzkiej partii. Ostatnia propozycja nt. Irlandii Północnej zakłada, że import do niej będzie odbywać się poprzez dwa korytarze: czerwony i zielony. Tym pierwszym transportowane będą towary przeznaczone do przesyłania poprzez IP na rynek unijny (najczęściej do Republiki Irlandii) Natomiast zielonym korytarzem odbywałby się przesył towarów z innych części Zjednoczonego Królestwa (Anglii, Szkocji i Walii) do Irlandii Północnej i byłby znacznie ułatwiony. Tymczasem ostatni spis powszechny w IP pokazał, że pierwszy raz w historii więcej jest katolików niż protestantów. Może to znacząco wpłynąć na przyszłość tego miejsca, czyli wzmocnić dążenia do połączenie się z katolicką Republiką Irlandii. Odpada również problem Szkocji, w której słabną nastroje proniepodległościowe. Dzieję się tak do tego stopnia, że w rządzie zlikwidowano stanowisko ministra ds. niepodległości. Trudno jednak nazwać to pozytywną wiadomością dla Wielkiej Brytanii, gdyż inne spojrzenie szkockiego społeczeństwa mogło jakoś wpływać na decyzje rządu państwa zdominowanego przez Anglików. Spada nawet poparcie dla Szkockiej Partii Narodowej – jedynej postulującej o niepodległość.   

Trudno oprzeć się wrażeniu, że główną motywacją brytyjskich polityków do przeprowadzenia Brexitu była możliwość pozbycia się krępujących ich ruchy przepisów unijnych.  Przestały obowiązywać np. te dotyczące odprowadzania ścieków i przedsiębiorstwa przemysłowe za zgodą rządu od razu to wykorzystały doprowadzając do zatrucia rzek. Pojawił się też projekt odmawiania azylu wszystkim nielegalnym imigrantom, co jest niezgodne z prawami człowieka. Dodatkowo chce się ich pozbyć odsyłając do Rwandy na podstawie umowy, która zakłada rozpatrywanie wniosków o azyl i udzielenie go na terenie tego afrykańskiego kraju. Ma to zniechęcić ludzi do nielegalnego przekraczania brytyjskiej granicy. Dla zrealizowania tego pomysłu rząd brytyjski gotowy jest opuścić Europejski Trybunał Praw Człowieka, gdyż ten ma poważne zastrzeżenia co do tej umowy.

Po wynegocjowaniu umowy rozwodowej doszedłem do wniosku, że brakuje orzekania o winie i Wielkiej Brytanii nie spotkają konsekwencje opuszczenia UE. Rzeczywistość pobrexitowa okazała się jednak brutalna. Można więc powiedzieć, że Brytyjczycy sami siebie wystarczająco ukarali. Mam nadzieję, że ten przykład jest wystarczający, by odwieźć wszystkich od pomysłu wyjścia z Unii. Teraz obywatele Zjednoczonego Królestwa żałują swojej decyzji i chcą wrócić a przynajmniej blisko współpracować. Jednak, jak już pisałem, aby tak się stało Wielka Brytania musiałaby się głęboko zmienić. Mam tu na myśli zmiany ustrojowe. Monarchia powinna mieć jeszcze bardziej ograniczoną rolę, o ile nie należy jej całkowicie znieść. Śmieszy mnie twierdzenie, że to przyniesie Brytyjczykom kolejne straty ekonomiczne, bo rodzina królewska jest rodzajem atrakcji turystycznej. Nie wierzę, że tak olbrzymie dziedzictwo kulturowe nie daje innych możliwości przyciągania turystów pomimo beznadziejnej pogody. Społeczeństwo kraju podtrzymującego taki anachronizm jak królewskie przywileje, nigdy nie będzie w pełni wolne. Znamiennym jest to, że w Wielkiej Brytanii nigdy nie miała miejsca rewolucja ludowa. Doszło jedynie do buntu części parlamentarzystów. Brexit pokazał, że przeciętnemu Brytyjczykowi można bardzo wiele wmówić. Monarchia jest też legitymizacją dominacji Anglii nad innymi narodami Zjednoczonego Królestwa.  Przecież Irlandia Północna i Szkocja nie poparły wyjścia z UE a poniosły konsekwencje decyzji Anglików i silnie zanglicyzowanych Walijczyków.   Oby nowy prawdopodobnie laburzystowski rząd znalazł sposób na uzdrowienie państwa, które dokonało poważnego samookaleczenia. Wielka Brytania budzi skrajnie różne uczucia, ale problemy jakiekolwiek państwa będącego częścią Zachodu nie powinny cieszyć, szczególnie w obecnej sytuacji międzynarodowej.

Przykład Zjednoczonego Królestwa dobitnie pokazuje, jak w dzisiejszym świecie sieć wzajemnych powiązań praktycznie uniemożliwia wyplątanie się z niej bez daleko idących konsekwencji gospodarczych. Mam nadzieję, że olbrzymie kłopoty Wielkiej Brytanii po opuszczeniu Unii Europejskiej odwiodą wszystkie inne państwa członkowskie od tak nierozsądnej decyzji. Nawet jeśli znajdą się jacyś przywódcy snujący wizje swojego kraju poza UE, obywatele, w którymś momencie sprowadzą ich na ziemię. 

Dodaj komentarz