Euromit nr 14 – Unia Europejska narzuca nam prawo
Zaczynam cykl dotyczący zagadnień prawnych związanych z Unią Europejską. Kiedyś już poruszyłem jeden z wątków, ale było to bardzo powierzchowne. Ostatnio postanowiłem zgłębić temat i m. in. szczegółowo zapoznałem się z traktatami. Na pierwszy ogień stawiam najczęściej powtarzany zarzut w kierunku instytucji unijnych na gruncie prawnym. Czy Bruksela narzuca nam przepisy?
Na początek trzeba podkreślić, że prawo unijne to nie jest dla nas Polaków jakaś odległa, abstrakcyjna kwestia. Polska wchodząc do Unii Europejskiej musiała zaakceptować jej cały dotychczasowy dorobek prawny i uznać zwierzchnictwo Trybunału Sprawiedliwości. Wszystko to zostało zaakceptowane przez większość obywateli w referendum akcesyjnym. Nie jest tak, jak w czasie zaborów, gdy władza z zewnątrz, wbrew woli większości narodu, narzucała nam, często siłą, dyskryminujące normy. Zresztą okres ten mocno spaczył charaktery Polaków. Mamy z tym olbrzymie problemy do dzisiaj, co dobitnie pokazała pandemia COVID 19. Nazywam to chorobliwym wręcz nieposłuszeństwem.
Teraz musimy przyjrzeć się, jak stanowione i wdrażane jest prawo unijne. Jak już wiemy, ogólne kierunki działań UE określa Rada Europejska. Projekty aktów prawnych wychodzą tylko z Komisji Europejskiej. Uwzględnia się w nich sugestie państwa członkowskich i grup interesów. Parlament Europejski, Rada Europejska i Rada Unii Europejskiej mogą nakłonić KE do podjęcia prac nad aktem prawnym w danej sprawie. Następnie Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski wprowadzają poprawki. Każdy nowy akt prawny musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski, gdzie przecież zasiadają także (w dużej liczbie) ludzie wybrani przez nas. Trybunał Sprawiedliwości czuwa nad właściwą interpretacją przepisów i ich zgodnością z prawem unijnym.
Wszystko odbywa się tak, jak w normalnym procesie ustawodawczym prawa krajowego. Można wręcz powiedzieć, że obecnie wdrażanie w Polsce nowych ustaw jest zdecydowanie mniej przejrzyste.
Jakie akty prawne uchwała Unia Europejska? Są to rozporządzenia, dyrektywy, decyzje i zalecenia. Z tym, że jedynie trzy pierwsze są wiążące dla państw członkowskich, które muszą się do nich zastosować. Dyrektywy określają jedynie, co trzeba zmienić i w jakim kierunku (np. zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych), a szczegółowe przepisy zależą już od ustawodawców krajowych. Przypominam, że nie na każdą dziedzinę prawa Unia ma wpływ. Rozporządzenia są najbardziej podobne do aktów prawa krajowego i są stosowane bezpośrednio a ich zakres jest zazwyczaj wąski. Najczęściej służą korygowaniu lub ujednolicaniu istniejących już przepisów. Decyzje zawsze mają wąski zakres i są skierowane do jednego państwa lub grupy państw, instytucji lub nawet pojedynczych osób. Zwykle dotyczą spraw wewnętrznych UE jak administracja czy zmiany w instytucjach unijnych. Czasem wydaje się je też w razie potrzeby rozwiązania jakiegoś sporu między państwami lub korporacjami.
Przypominam, że nie na każdą dziedzinę prawa Unia ma wpływ.
Ktoś może zapytać, po co nam w ogóle prawo unijne? Dlaczego nie wystarczy nam własne, polskie? Otóż wiele wprowadzanych przepisów ma służyć dobru obywateli Unii. Władze państw członkowskich często nawet ze zwykłego lenistwa a najczęściej z ignorancji mogą nie pomyśleć, żeby uregulować daną kwestię. To chyba dobrze, że istnieje ktoś, kto czuwa nad tym i mobilizuje rządy do działania nie narzucając szczegółowych rozwiązań. Przy okazji mamy odpowiedź na pytanie, po co szarym obywatelom Unia Europejska: tutaj, tutaj.
Proces stanowienia i wdrażania prawa unijnego przebiega tak, jak należy i jest przejrzysty. Wiodącą w nim rolę odgrywa jedyna instytucja unijna, która pochodzi z powszechnych wyborów -Parlament Europejski. Dyrektyw UE boją się wyłącznie rządy, które nie chcą poprawiać życia swoich obywateli.