Ładowanie

Obalamy euromity

Unia Europejska nie gryzie
Zapraszam

Artykuł specjalny: Eurowybory. Z czym to się je? – 19.05.2019

W niedzielę 26 maja odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Pamiętając o funkcji tego bloga chciałbym przed tym wydarzeniem podzielić się swoją refleksją.

Na początek chciałbym napisać, że jestem miło zaskoczony. W obecnej kampanii przed zbliżającymi się Eurowyborami widzę spory postęp w stosunku do poprzedniej, jeśli chodzi o tematy w niej poruszane. Pięć lat temu w mediach praktycznie pojawiały się wyłącznie zagadnienia wewnętrznej polityki zamiast europejskiej. W tym roku jest ich mniej, choć wciąż za dużo. Ma na to jednak wpływ mnogość wydarzeń w kraju. Trzeba w tym miejscu sprostować dwie ważne sprawy. Po pierwsze Parlament Europejski nie zajmuje się tematami LGBT. Od PE nie zależą również pieniądze obiecane przez PiS na każdą krowę i świnie. Rząd nie może z góry założyć, że te dopłaty będą, bo wszystko rozstrzygnie się podczas negocjacji budżetowych na łonie UE. Prawu i Sprawiedliwości trudno rozmawia się z przedstawicielami Wspólnoty.

Jak sama nazwa wskazuje będziemy wybierać polskich posłów do Parlamentu Europejskiego. Obraduje on głównie w Strasbourgu. Nie jest to więc „brukselska biurokracja”. Wybory do Europarlamentu nie mają bezpośredniego wpływu na polską scenę polityczną. .

Mimo, że kandydaci startują z list polskich partii, są to wybory raczej człowieka niż ugrupowania. Ogłaszanie zwycięskiej  partii ma charakter symboliczny i daje  jej co najwyżej  prestiż. Posłowie i tak zostaną przydzieleni do odpowiednich frakcji w PE, gdzie będą kierowani przez bardziej doświadczonych i po prostu lepszych polityków europejskich. Decydujemy więc  czy będzie w Europarlamencie więcej konserwatystów, liberałów a może socjaldemokratów. W tym roku mieliśmy wybierać 52 polskich przedstawicieli, ale z powodu opóźnienia Brexitu znów będzie ich 51.

Często nie decydujemy się iść na wybory zdegustowani polską klasą polityczną. Nasze partie od dwudziestu lat praktycznie tylko się ze sobą kłócą. Jednak  europejscy politycy zawsze potrafili się  ze sobą jakoś dogadać mimo wielu przeciwności i coś zbudować. Czasem tylko pojawi się jakaś Thatcher,  jakiś Farage, Orban, Salvini czy Kaczyński. Postarajmy się odróżnić więc wybory wewnętrzne i europejskie.

Wielu ludzi narzeka na to, że mamy mały wpływ na decyzje UE. Jednak niska frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego nie wskazuje na to, żeby społeczeństwu jakoś szczególnie na tym zależało. Dlatego zanim zaczniemy domagać się od Unii więcej demokracji, wykorzystujmy w większym stopniu już dostępne nam uprawnienia. To pierwszy krok do przyszłych zmian.

Proszę Was pójdźcie tłumnie do wyborów i wybierzcie ludzi, którzy są szczerze proeuropejscy. Nie dajcie się nabrać na piękne deklaracje bez pokrycia. Pokażmy wspólnie, że te 80% poparcia dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej to nie jest tylko liczba.

Dodaj komentarz